Scenariusz po spotkaniu unijnych ministrów środowiska był do przewidzenia. Polska zgłosiła weto. Przedstawiła racjonalne argumenty. Jednak unijna komisarz ds. klimatu – przekonana o słuszności swojej zielonej krucjaty – już w sobotę oświadczyła, że weto co prawda jest, ale trzeba zrobić wszystko, aby go nie było.
Scenariusz po spotkaniu unijnych ministrów środowiska był do przewidzenia. Polska zgłosiła weto. Przedstawiła racjonalne argumenty. Jednak unijna komisarz ds. klimatu – przekonana o słuszności swojej zielonej krucjaty – już w sobotę oświadczyła, że weto co prawda jest, ale trzeba zrobić wszystko, aby go nie było.
/>
Jak mawiał klasyk: „Tylko aplauz i zaakceptowanie”. – Skoro 26 państw UE wyraźnie wezwało w piątek KE do dalszej pracy w tym celu (ograniczenia emisji CO2 – red.), to tak będzie – przekonuje komisarz Connie Hedegaard. Bo przecież 26 państw to niemal jak 27. Dużo w tej pokrętnej logice buty. Wiele przemilczania niewygodnych faktów. Ukrywania pod płaszczykiem postępowych idei realnej gry interesów.
Pani komisarz na łamach weekendowego wydania DGP napisała tekst, w którym wylicza korzyści, jakie Polska może mieć po zaakceptowaniu rygorystycznych emisji CO2. Mowa w nim o oszczędnościach dla każdej rodziny po tysiąc euro rocznie, inteligentnych miastach i nowych miejscach pracy. Problem w tym, że z polskich opracowań wynika coś zupełnie przeciwnego. Wprowadzenie restrykcyjnych proekologicznych rozwiązań oznacza wyższe rachunki za prąd (z obliczeń Banku Światowego wynika, że cena elektryczności w naszym kraju wzrosłaby o 20 proc., gdyby Bruksela zobowiązała nas do redukcji emisji CO2 o 30 proc. do 2020 r.). Inny problem to inwestycje w zielone technologie. Polskie firmy zmuszone do nich stracą przewagę konkurencyjną nad przedsiębiorstwami ze starej Unii (firma konsultingowa McKinsey wyliczyła, że Polska musiałaby przeznaczyć na zielone technologie w ciągu 20 lat 92 mld euro). Pochodząca z Danii pani komisarz zapomina również dodać, kto tak naprawdę będzie beneficjentem proekologicznych rozwiązań. Przede wszystkim wyspecjalizowane w zielonych technologiach kraje północy Europy. Zapomniała jeszcze o jednym. Polska jako jedyna wetuje zielony postęp. I głośno mówi to, co myśli niemal cała nowa Europa. Bo nowa Europa swoje zapóźnienia w gospodarce nadrabia między innymi emisją do atmosfery większej ilości CO2. Gdy osiągniemy pułap nieznającej realnego socjalizmu Skandynawii, natychmiast przyłączymy się do frontu jedności walki o zielony postęp.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama