Od 2007 r. Komisja Europejska wypłaciła 1 proc. z puli, z której mogłyby być modernizowane połączenia kolejowe i kupowane nowe tabory – wynika z danych MRR. Powód? Kolej za późno zaczęła zabiegać o te pieniądze.
Do początku marca w ramach działania Programu Operacyjnego Infrastrukura i Środowisko „Rozwój transportu kolejowego” zakontraktowano ok. 36 proc. środków (7,2 mld zł). Do tej pory Bruksela wypłaciła nam zaledwie 1 proc. z 20 mld zł w ogólnej puli. Dla porównania w całym sektorze transportu poziom zakontraktowania wydatków stanowi 68 proc. puli unijnej (55 mld zł), a wydatki kształtują się na poziomie 27 proc. – Te liczby pokazują skalę opóźnień w kolejnictwie – mówi wiceminister rozwoju regionalnego Adam Zdziebło.
Dokument wyznaczający długookresowe plany inwestycyjne dla sektora kolejowego pt. „Master Plan dla kolei do roku 2030” powstał w grudniu 2008 r. – dwa lata po rozpoczęciu perspektywy 2007 – 2013. Ponieważ część inwestycji jest realizowanych w formule „projektuj i buduj”, powoduje to często przesunięcie największych wydatków na późniejszy okres. A to grozi niewykorzystaniem środków POIiŚ do końca 2015 r.. Wdrażanie projektów kolejowych wymaga ok. 2 lat prac przygotowawczych oraz 4 – 5 lat na przeprowadzenie inwestycji. Zdaniem wiceministra Zdziebły kolejarze marnują szansę, jaką dają im środki unijne. – Moglibyśmy zasypać kolej pieniędzmi, ale ona nie daje nam możliwości – mówi. Polska kolej przespała swoją szansę. – To efekt niedoboru fachowców, odpowiedniego sprzętu ze świadectwami bezpieczeństwa czy wyspecjalizowanych wykonawców. Do tego niejasny podział kompetencji między Polskimi Liniami Kolejowymi a Urzędem Transportu kolejowego i skostniała struktura – mówi DGP Eryk Kłossowski, ekspert od transportu.
Pomysł przesunięcia 1,2 mld euro z kolei na drogi, o który zabiega rząd w KE, to rezultat tego, że części projektów na kolei nie uda się już zrealizować w tej perspektywie. Chodzi więc o to, by tych pieniędzy nie stracić.Właśnie kończy się niezależny audyt rynku kolejowego w Polsce, który zleciła KE. Na jego podstawie zdecyduje, czy odebrać kolei ponad miliard euro i wpompować je w budowę dróg. Ale KE może też zdecydować o przesunięciu tylko części tych pieniędzy na drogi, a resztę zostawić w sektorze kolejowym z przeznaczeniem np. na transport miejski w aglomeracjach.