Ministrowie 27 państw członkowskich UE mają 9 marca omówić propozycje Komisji Europejskiej, które zakładają przyjęcie najbardziej kosztownych sposobów dojścia do długoterminowych celów Unii w zakresie ochrony klimatu, a mianowicie przyspieszenia tempa redukcji emisji gazów cieplarnianych w najbliższych dziesięcioleciach. Każda polityczna deklaracja przyjmowana po spotkaniu unijnych ministrów wymaga jednomyślności.
Polski nie stać na szybsze dochodzenie do radykalnych progów emisji CO2
„Nie możemy pozwolić nawet w najmniejszej mierze, aby doprowadziło to do ustalenia bardziej radykalnych progów emisji’ - powiedziała wczoraj reporterom w Warszawie wiceminister środowiska Beata Jaczewska, cytowana przez agencję Bloomberg.
Stawką jest otwarcie drogi do przyjęcia w Europie politycznej deklaracji w sprawie obniżenia emisji o co najmniej 80 proc. do 2050 roku. Obecnie UE zaleca 20-proc. redukcję emisji dwutlenku węgla do 2020 w porównaniu z poziomem zanieczyszczeń z 1990 roku. Według Komisji Europejskiej gospodarki udźwigną obniżenie redukcji nawet o 25 proc.
Polska, która do wytwarzania 90 proc. energii elektrycznej musi spalać węgiel, już w czerwcu zeszłego roku zawetowała konkluzje UE.
Jaczewska podkreśliła, że „nie ma zgody” na podniesienie średnioterminowego limitu oraz dodała, że Polsce powinno się zezwolić na dochodzenie do celu z 2050 roku własnymi metodami, gdyż chcemy udowodnić, że możliwe jest takie rozwiązanie, które gwarantuje zarówno ochronę środowiska, jak i wzrost gospodarczy.
Dania, która objęła Prezydencję w Unii na obecne półrocze i będzie przewodniczyć na spotkaniu ministrów środowiska, chce przeforsować deklarację wzywającą Komisję Europejską do przygotowania mapy drogowej dla redukcji zanieczyszczeń do 2050 roku. Według wstępnych sugestii Brukseli cel w 2050 może być osiągnięty poprzez 40-proc. redukcję emisji CO2 do roku 2030 i 60-proc. redukcję do roku 2040.