"Już przekroczyliśmy wyznaczone terminy. Mieliśmy nadzieję na porozumienie w weekend, ale to się nie udało. (...) Wciąż mamy nadzieję na niezbędne porozumienie, ale piłka jest po stronie władz Grecji" - powiedział rzecznik komisarza ds. walutowych Amadeu Altafaj Tardio.
Przypomniał, że problemy Grecji wynikają przede wszystkim z faktu, że "bardzo długo żyła ponad stan" oraz, że "gdyby nie była członkiem UE, to by upadła".
"(W UE) mamy do czynienia z solidarnością bez precedensu z greckim społeczeństwem. Ale solidarność działa w obie strony" - powiedział rzecznik, wyjaśniając, czemu strefa euro domagają się kolejnych reform strukturalnych w tym obniżenia płac także w sektorze prywatnym i zmniejszenia przywilejów emerytalnych w Grecji.
By uzasadnić żądania pożyczkodawców, Altafaj Tardio porównał płacę minimalną w Grecji z innymi krajami. W Grecji wynosi ok. 870 euro (formalnie 750 euro ale pobierane 14 raz w roku), w Hiszpanii 748 euro, a w Portugalii 565 euro.
Grecja zostaje w eurolandzie
Zapewnił jednak, że w UE "nie pracujemy nad scenariuszem" wyjścia Grecji ze strefy euro, co miała zasugerować grecka komisarz unijna Maria Damanaki. "Pracujemy ciężko nad innym scenariuszem" - podkreślił, czyli jak dodał: przywróceniem Grecji na drogę wzrostu gospodarczego i zapewnieniem wypłacalności.
Przywódcy trzech partii tworzących koalicję rządową w Grecji uzgodnili w niedzielę, podczas pięciogodzinnych rozmów z premierem Lukasem Papademosem, posunięcia zmierzające do zmniejszenia wydatków w roku 2012 o 1,5 proc. PKB. Nie doszli do porozumienia ws. innych reform oszczędnościowych wymaganych przez strefę euro i MFW, by uruchomić drugi, obiecany jesienią program pomocy dla Grecji o wartości 130 mld euro (wypłacany w transzach do 2014 roku).
W poniedziałek ogłoszono w Atenach, że kolejne spotkanie koalicyjnych partii zostało przesunięte z poniedziałku na wtorek. Grecja jest pod presją czasu: Ateny muszą szybko zawrzeć porozumienie z pożyczkodawcami, gdyż 20 marca zapada termin wykupu greckich obligacji wartych 14,5 mld euro.
UE domaga się obniżenia płacy minimalnej
Wśród kolejnych reform strukturalnych, których domagają się eksperci UE, MFW i EBC, co ma służyć poprawie konkurencyjności greckiej gospodarki, jest m.in. obniżenie płacy minimalnej w sektorze prywatnym nawet o 20 proc.
Analitycy podkreślają, że te niepopularne posunięcia w kraju gnębionym przez głęboką recesję, mogą doprowadzić do przedterminowych wyborów już w kwietniu. Związki zawodowe i stowarzyszenia pracodawców ostrzegły, że cięcia płac w sektorze prywatnym tylko pogłębią recesję. Na wtorek zapowiedziały kolejne strajki w kraju.
Reformy to nie wszystko
Reformy i kolejne oszczędności to niejedyny warunek uzyskania drugiego programu pomocy. Drugim warunkiem jest sfinalizowania porozumienia o dobrowolnej redukcji greckiego zadłużenia w prywatnych wierzycieli o 100 mld euro z około 350 mld euro, czyli kwoty, na jaką szacuje się cały grecki dług. Papademos i minister finansów Ewangelos Wenizelos spotkali się w weekend oddzielnie z przedstawicielami banków-wierzycieli (m. in. niemieckiego Deutsche Bank i francuskiego BNP Paribas), ale nie ogłoszono przełomu w rozmowach. Zdaniem Altafaja Tardio, porozumienie to jest nadal "w zasięgu ręki".
Możliwe, że Grecja nie uniesie ciężaru zadłużenia
Coraz więcej analityków wątpi jednak, by możliwe było - nawet jeśli uda się sfinalizować porozumienie ws. drugiego pakietu - obniżenie długu do 120 proc. PKB w 2020 r., co było planem UE i MFW. Stąd pojawiły się apele, by także EBC (czyli de facto jego udziałowcy - kraje eurolandu) redukował część greckich wierzytelności.
Szef eurogrupy Jean-Claude Juncker ostrzegł w wywiadzie dla tygodnika "Spiegel", że nie można wykluczyć, że Grecja nie uniesie ciężaru zadłużenia i stanie się niewypłacalna.
"Jeśli stwierdzimy, że w Grecji wszystko poszło nie tak, to nie będzie kolejnego programu pomocowego (drugiego pakietu ratunkowego - PAP), a to oznacza, że w marcu Grecja musiałaby ogłosić bankructwo" - ocenił Juncker. Już sama perspektywa takiego rozwoju sytuacji powinna zmobilizować Ateny do wdrażania reform - dodał.