Operatorzy telekomunikacyjni, kablowi, banki, a nawet dostawcy prądu dzielą kontrahentów na złych i dobrych.
To może być niezły rok dla oszczędnych. Ci, którzy traktują kryzys jako okazję do przeglądu comiesięcznych kosztów, mają szanse je ograniczyć. Ale trzeba dopominać się o swoje u operatora kablowego, telekomunikacyjnego, a nawet w banku czy u dostawcy
prądu. Można zyskać o połowę niższy abonament przez pół roku, więcej kanałów HD w tej samej cenie, dodatkowy internet mobilny bez limitu, konto z niższym oprocentowaniem kredytu. Niestety, żeby zyskać, najlepiej wypowiedzieć umowę i wrócić jako klient z ulicy lub skorzystać z oferty konkurencji.
Nowy klient dostaje więcej
/
DGP
600 minut do wszystkich sieci, 250 MB internetu za darmo i 1 GB za 10 zł. Wszystko w abonamencie za 99,90 zł i to jeszcze z 50-proc. rabatem przez pół roku – taką ofertą kusi od początku roku klientów T-Mobile, ale nie swoich, tylko tych, którzy przyjdą od konkurencji. Z kolei gdy sieć Plus wprowadziła „Oswajacz internetowy”, dawała 500 MB do abonamentu za 89,9 zł. Stały
klient musiał za pakiet przesyłu danych dopłacić 15 zł.
Zasada „nowy
klient dostanie więcej” działa od dawna nie tylko na rynku komórkowym, lecz także internetu szerokopasmowego, płatnej telewizji kablowej czy satelitarnej, a także w usługach finansowych.
Klient drugiej kategorii
W przypadku usług telekomunikacyjno-telewizyjnych, jeśli klienta nie trzyma już terminowa
umowa, co oznacza, że może ją wypowiedzieć w każdej chwili, trafia na listę klientów, których można stracić. Nie przekłada się to jednak od razu na odpowiednie traktowanie. Gdy klient dzwoni na infolinię, by porozmawiać o zmianie abonamentu, najpierw słyszy propozycję dodatkowych usług w tej samej cenie. A także, że nie ma możliwości obniżenia rachunku. W takich sytuacjach sami konsultanci często podpowiadają, że lepiej będzie, jeśli klient po prostu wypowie umowę i wróci do firmy jako nowy. Taka metoda zazwyczaj działa – po otrzymaniu wypowiedzenia niektórzy operatorzy jednak znajdują bardziej atrakcyjną propozycję.
– To trochę tak jak na arabskim targu. Pierwsza oferta jest zawsze nie do przyjęcia, druga już trochę lepsza, ale trzeba dotrwać do trzeciej. To czyste wykorzystywanie technik manipulacji – mówi DGP osoba zarządzająca sprzedażą w jednym z koncernów.
Metoda jest skuteczna, bo
natura klientów jest niezmienna: większość jest leniwa i nie szuka atrakcyjnych ofert. – Nakłada się na to obawa przed zmianami i utrudnieniami, nawet jeśli nowy dostawca jest gotów załatwić wszystkie formalności — dodaje DGP Waldemar Stachowiak, analityk rynku telekomunikacyjnego w Ipopema Securities.
Jedynym sposobem na wywalczenie lepszej oferty jest zerwanie umowy
Klient nowy, to klient świadomy. – Zazwyczaj świetnie orientuje się w ofertach i szuka atrakcyjnej propozycji. Żeby zmienił dostawcę, trzeba go skusić czymś bardziej atrakcyjnym niż to, co już ma – dodaje Stachowiak.
Czas na oszczędności
Podobnie działa branża finansowa. Przy stawkach oprocentowania limitów kredytowych sięgających na rynku 24 proc. klient, który przeniesie się do Banku Millennium, gdzie odsetki wynoszą standardowo 18 proc., może liczyć nawet na... 10 proc. Oczywiście tak dobrych warunków nie dostanie każdy. Uzależnione są one na przykład od wielkości przenoszonego limitu – im wyższy, tym oprocentowanie może być niższe. Roczne oszczędności z przeniesienia limitu w kwocie 5 tys. zł mogą więc wynieść nawet 700 zł.
Oszczędzić można także na zmianie konta osobistego. Zróżnicowanie wysokości opłat za ich prowadzenie w poszczególnych bankach jest ogromne. Rezygnacja z konta w jednej instytucji i przeniesienie go do innej może więc dać realne oszczędności. Czasem może się opłacić zmiana rachunku nawet w ramach oferty jednego banku. O klienta szukającego promocji zaczyna walczyć też branża energetyczna. Powoli, bo na rynku konsumenckim regulacje nie pozwalają na razie na duże promocje cenowe. Co innego na rynku dla firm. Największe koncerny próbują wyrywać sobie klientów, oferując im na przykład możliwość podpisania umowy na dwa lata i gwarancję jednej ceny, strasząc wzrostem cen. Nowemu klientowi nikt czegoś takiego na pewno nie zaproponuje .
Rozwiązuj umowę i płać
Są tylko dwa przypadki, gdy rozwiązując umowę z operatorem komórkowym czy dostawcą internetu, musimy sięgnąć do portfela: gdy przed terminem rozwiązujemy umowę zawartą na warunkach promocyjnych. W tej sytuacji operator może zażądać zwrotu udzielonej ulgi, pomniejszonej proporcjonalnie za okres od zawarcia umowy do dnia jej rozwiązania. Jeżeli umowa była zgodna z normalnym cennikiem, dostawca usług nie może żądać odszkodowania z powodu jej przedterminowego rozwiązania.
Drugi sytuacja ma miejsce, gdy rozwiązujemy umowę bez zachowania terminu wypowiedzenia. Inne kary są nielegalne. Nie podpisuj więc umowy, w której:
- zmiany w cennikach nie stanowią zmiany warunków umowy i nie wymagają jej wypowiedzenia
- operator ma prawo do wcześniejszego zakończenia promocji
- operator może jednostronnie, bez zachowania okresu wypowiedzenia, rozwiązać umowę abonencką, gdy stosowana technologia nie pozwoli na osiągnięcie wymaganych parametrów łącza
- operator zastrzega prawo jednostronnego przedłużenia okresu wypowiedzenia do sześciu miesięcy
Klauzule takie zostały uznane za niedozwolone.