Zdaniem eksperta CEPS Piotra Kaczyńskiego zgoda przywódców na nowy traktat fiskalny to przedbieg problemów, jakie się zaczną z ratyfikacją we Francji, Hiszpanii czy we Włoszech. Ten traktat zawiera tylko kije i żadnej marchewki dla społeczeństw - ocenia.

"Mamy treść traktatu fiskalnego, ale to dopiero pierwszy, a nie ostatni rozdział. To są dopiero przedbiegi problemów, które się zaczną z ratyfikacją. Zwłaszcza, że chodzi o podwójną ratyfikację" - powiedział PAP Kaczyński, ekspert brukselskiego ośrodka badawczego Centre for European Policy Studies (CEPS), komentując wyniki poniedziałkowego szczytu UE.

Czekają nas podwójne ratyfikacje

Po pierwsze, wyjaśnia, sam traktat wymaga ratyfikacji (w większości państw, jeśli nie we wszystkich wstępnie mówi się o ratyfikacji drogą parlamentarną - PAP). Po drugie, kraje będą musiały zmieniać swe konstytucje albo wprowadzić nowe przepisy do prawa narodowego, by wprowadzić nową złotą regułę wydatkową, według której roczny deficyt strukturalny nie przekracza 0,5 proc. nominalnego PKB.

Zdaniem Kaczyńskiego ta podwójna ratyfikacja będzie trudna, bo w traktacie są "wyłącznie baty i ani jednej marchewki, zachęty dla społeczeństw państw, żeby to zaakceptowały i wprowadziły w życie".

"Ten traktat każe ciąć wydatki. A gdzie trzeba ciąć? Po wydatkach socjalnych. Jeżeli ktoś myśli, że we Włoszech, Hiszpanii, Irlandii czy we Francji nie będzie problemów z przyjęciem tych zapisów do własnych konstytucji lub ustaw na poziomie wyższym niż zwykle ustawy, to się myli. To nie będzie proste" - mówi ekspert.

Zdaniem eksperta szczyt, podczas którego Polska zabiegała o uczestnictwo w szczytach euro, "nie jest ani sukcesem ani porażką rządu" Polski.

"Ale absolutnie bardzo dobra passa Polski w UE trwa. Jak półtora miesiąca temu Wielka Brytania się stawiała to jej grzecznie podziękowano i powiedziano, by wyszła z sali. A jak Polska się stawiała, to nie było odrzucenia. To była zupełnie inna reakcja: "my musimy ją mieć przy sobie i jak najbardziej udobruchać na tyle, ile to możliwe" - ocenia ekspert.

Zauważa, że Polska nie będąc członkiem euro nie miała "ani jednej karty przetargowej" w negocjacjach traktatu.

"Nie miała prawa veta. Sam traktat wchodzi w życie przy dwunastu ratyfikacjach w strefie euro, nie UE. A mimo to rząd w Warszawie potrafił coś wyszarpać. Nie dużo, ale jednak coś" - ocenia ekspert.

Przywódcy 25 państw, w tym Polski, zgodzili się na szczycie UE na zawarcie traktatu fiskalnego z nową regułą wydatkową. Zgodnie z osiągniętym kompromisem ws. zapisów o zarządzaniu eurolandem i szczytach euro - czyli kwestii, która budziła najwięcej sporów między Francją i Polską - zdecydowano, że kraje pozostające poza eurolandem, które ratyfikują nowy traktat, będą uczestniczyć w szczytach "17" dotyczących konkurencyjności oraz zmian w architekturze strefy euro, a także, jeśli to wskazane, w sprawie wdrażania traktatu przynajmniej raz w roku.

Nowa umowa pod nazwą "Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Monetarnej" ma zostać podpisana w marcu przez 25 krajów UE, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii i Czech. Ma wejść w życie 1 stycznia 2013 roku, przy założeniu, że do tego czasu będzie ratyfikowana przez 12 z 17 państw strefy euro.