"Pakt nie rozwiązuje kryzysu, gdyż skupia się wyłącznie na problemach fiskalnych. Kryzys w Grecji był wywołany ogromnym deficytem budżetowym, ale w innych krajach już nie - Hiszpania i Irlandia wpadły w kryzys wskutek zadłużenia banków. Problem polega też na tym, że mimo paktu Europa wciąż nie ma wspólnego instrumentu pożyczkowego, jakim mogłyby być euroobligacje. Europejski Bank Centralny nie odgrywa roli kredytodawcy ostatniej szansy, jakim w USA są władze federalne, które w ostateczności ratują stany pogrążone w długach" - powiedział PAP Matthias Matthijs, ekonomista z American University.
"Liczyłem, że zostaną ustalone pewne zobowiązania w zakresie wzmocnienia funduszu stabilizacyjnego, ale dostaliśmy tylko to, czego chcieli Niemcy. Jest to jednak pyrrusowe zwycięstwo dla Niemiec, gdyż same ucierpią, jeśli wzrost się spowolni" - dodał Matthijs.
W krótkiej perspektywie pakt nawet pogorszy sprawę
"Obawiam się, że w krótkiej perspektywie pakt nawet pogorszy sprawę, ponieważ jeśli się będzie wymuszać równoważenie budżetu w czasie recesji, zahamuje się wzrost gospodarki. W dłuższej perspektywie pakt może poprawi sytuację (w strefie euro), ale nie ma tu żadnej pewności" - ocenił.
Nieco optymistyczniej ocenia pakt fiskalny Uri Dadush z Carnegie Endowment for International Peace.
"Są aspekty pozytywne tego paktu. Dobrze, że wprowadza on pewną dyscyplinę fiskalną na poziomie krajów (strefy euro), gdyż potrzebuje tego każda unia monetarna, która chce trwać. W USA istnieją już pewne mechanizmy automatycznego narzucania takiej dyscypliny. Po drugie, pakt może stworzyć podstawę, by Niemcy i kilka innych państw będących w lepszej sytuacji, jak Holandia czy Finlandia, zgodziły się wreszcie na wspólną emisję euroobligacji. Po trzecie, rynki finansowe lubią dyscyplinę budżetową, więc zareagowały dobrze na pakt" - powiedział Dadush w rozmowie z PAP.
Dostrzega one jednak także negatywne aspekty porozumienia zawartego na poniedziałkowym szczycie UE.
Wszystko zależy od tego, jak będzie się wcielać w życie pakt i obliczać strukturalny deficyt
"Europa nie znajduje się teraz w sytuacji, w której może dokonać większej fiskalnej konsolidacji na krótszą metę. Może to doprowadzić do spowolnienia wzrostu. Wszystko zależy od tego, jak będzie się wcielać w życie pakt i jak będzie się obliczać strukturalny deficyt, który ma być podstawą do równoważenia budżetów. Jeżeli będzie się to traktować zbyt dosłownie, zbyt surowo, jeżeli państwa będą zmuszane do cięć wydatków bez względu na sytuację ekonomiczną kraju, skutki będą niedobre. Na szczęście pakt przewiduje tu pewną elastyczność" - powiedział ekspert fundacji Carnegie.
"Traktat pozostawia w istocie dużą swobodę manewru, zadając kłam skargom, że zdelegalizuje keynesowską politykę stymulowania gospodarki. Formuła "strukturalnego" równoważenia budżetu pozwala, by deficyty rosły automatycznie w ciężkich ekonomicznie czasach, poprzez większe wydatki społeczne i obniżanie podatków, pod warunkiem, że rząd zaoszczędził pieniądze na lepsze czasy" - pisze w analizie paktu wtorkowy "Wall Street Journal".