Dziennik "Financial Times" napisał, że tureckie linie lotnicze Turkish Airlines potwierdziły, iż są zainteresowane przejęciem PLL LOT. Turkish Airlines upoważniły komitet wykonawczy, by dokonał "wstępnej analizy procesu prywatyzacyjnego i potencjału inwestycyjnego LOT-u" - brzmi komunikat tureckiej firmy, cytowany przez "FT". Gazeta nazywa to "formalnym krokiem, wykraczającym poza (dotychczasowe) zainteresowanie polską grupą, któremu w 2010 roku dał wyraz naczelny dyrektor Temel Kotil". Według gazety w reakcji na tę wiadomość w poniedziałek notowania przewoźnika na tureckiej giełdzie zwyżkowały o 3 proc.
"Odbyło się jedno spotkanie z Turkish Airlines w grudniu ubiegłego roku. Turcy przedstawili swoje zainteresowanie PLL LOT, ale nie było żadnych konkretów z ich strony" - powiedziała we wtorek Kobos. Dodała, że harmonogram spotkań z potencjalnym inwestorem będzie oparty o postępy w rozmowach. "Nie mamy ustalonego kalendarza spotkań" - podkreśliła.
Dodała, że drugi inwestor, który interesuje się polskimi liniami, nie chce ujawnić swojej nazwy. Jak powiedziała, "to potencjalni inwestorzy decydują o polityce komunikowania". "Chcemy sprzedaż LOT-u przeprowadzić jak najszybciej" - podkreśliła.
Były minister skarbu Aleksander Grad mówił PAP we wrześniu ub.r., że spodziewa się sprzedaży PLL LOT w 2012 roku. Obecnie w spółce jest prowadzona restrukturyzacja w obszarach jej działalności majątkowej i organizacyjnej, a także zatrudnienia.
W ocenie Moniki Trappmann z Frost & Sullivan informacja o planach tureckich linii wobec LOT jest dobrą zapowiedzią dla planów Ministerstwa Skarbu odnośnie przyszłości spółki, jednak mogą się one okazać nie tak łatwe do zrealizowania.
"LOT ma pełną swobodę operowania na terytorium UE i korzysta z istniejących umów bilateralnych pomiędzy UE i krajami spoza Unii. Jednak, aby utrzymać ten status, musi spełniać wymagania prawa unijnego, w tym również restrykcje dotyczące mniejszościowego udziału w kapitale firmy i sprawowaniu nad nią kontroli przez inwestorów spoza UE" - powiedziała Trappmann.
Skarb Państwa ma 67,97 proc. akcji przewoźnika, Regionalny Fundusz Gospodarczy - 25,1 proc., pozostałe 6,93 proc. należy do pracowników.
"Obecnie 68 proc. udziałów przewoźnika jest bezpośrednią własnością Skarbu Państwa. W teorii, Turkish Airlines może nabyć do 49 proc. akcji spółki od Skarbu Państwa. W konsekwencji jednak tureckie linie stałby się największym udziałowcem i miałby pośrednią kontrolę nad LOT-em. Jedynym możliwym scenariuszem zaspokajającym unijne wymagania bez długotrwałych procedur biurokratycznych, jest opcja w której Turcy odkupią część posiadanych przez Skarb Państwa akcji i stanie się drugim, co do wielkości, udziałowcem" - przekazała.
W jej ocenie takie rozwiązanie byłoby wystarczającym posunięciem, by Turcy mogli zrealizować plany stworzenia w Warszawie hubu (portu przesiadkowego - PAP) na Europę, jednakże dawałoby tureckim liniom jedynie ograniczony wpływ na niezbędny proces restrukturyzacji LOT.
"FT" zauważa, że w odróżnieniu od LOT-u Turkish Airlines są liniami dochodowymi, choć mają za sobą trudny rok i ucierpiały na skutek osłabienia tureckiej waluty, liry. Mimo to, przez ostatnie trzy lata turecki przewoźnik zwiększył stan posiadania z ok. 130 do 180 maszyn i przeznaczył rekordowe środki na reklamę. Turkish Airlines w 49 proc. należą do skarbu państwa.
Według gazety zadłużenie netto Turkish Airlines wzrosło z 4,2 mld tureckich lirów (TL) (ok. 2,3 mld USD) w 2010 roku do 7,1 mld TL (ok. 3,9 mld USD) na koniec trzeciego kwartału 2011 roku. Za pierwsze trzy kwartały 2011 roku przewoźnik odnotował stratę netto w wysokości 467 mln TL (257 mld USD). Zysk za trzeci kwartał wyniósł 77 mln TL (42 mln USD) - podaje dziennik.