"Skierowaliśmy kolejne wezwanie do przedsiębiorstwa. Czekamy na odpowiedź PGNiG" - powiedziała PAP Głośniewska.
Z kolei około 17.30 rzeczniczka gazowej firmy, Joanna Zakrzewska, poinformowała PAP, że spółka odesłała już odpowiedź do Urzędu.
"Odpowiedzi na wezwanie wysłaliśmy w trybie pilnym. Treść wezwania oraz wynikająca z niego odpowiedź nie będzie miała jednak żadnego wpływu na kształt i wysokość taryfy" - wyjaśniła.
"Od grudnia w dyspozycji URE są wszystkie informacje niezbędne do wydania decyzji" - dodała.
Na początku stycznia prezes URE Marek Woszczyk w rozmowie z PAP ocenił, że spółka nadal wnioskuje o "wyraźny" wzrost cen gazu. Regulator poinformował również, że pomimo tego iż spółka wnosi o taryfę na I kwartał, URE może zatwierdzić ją na dłuższy okres.
Postępowanie trwa od końca października zeszłego roku. Urząd informował wcześniej, że PGNiG chce wysokiego wzrostu cen gazu. W połowie grudnia już raz na wezwanie prezesa URE gazowa firma złożyła korektę wniosku taryfowego i obniżyła swoje oczekiwania co do podwyżki cen gazu, nadal wnosiła jednak o dwucyfrowy wzrost.
Analitycy oceniają, że brak nowej taryfy negatywnie wpłynie na wyniki firmy.
"Dysproporcja między ceną importową a obecną taryfą jest bardzo duża. Wiadomo, że brak nowej taryfy przez pierwszy miesiąc kwartału będzie negatywnie wpływać na wyniki. Przy cały czas wysokim kursie dolara i restrykcyjnej polityce URE wyniki PGNiG będą pod bardzo dużą presją" - ocenia Kamil Kliszcz z DI BRE.
Kurs spółki spadł na zamknięciu wtorkowej sesji o 4,15 proc., do 3,92 zł.