Gazeta przypomina, że w początkowym okresie polskiej transformacji Francja i USA pomogły w stworzeniu warszawskiej giełdy papierów wartościowych, zagraniczne banki udostępniły wiedzę niezbędną do zbudowania nowoczesnego sektora finansowego, a żyjący za granicą Polacy zaczęli wracać do kraju, by budować fabryki i organizować biznesy, do zarządzania którymi w Polsce brakowało ludzi z kwalifikacjami.
W zeszłym roku, po dwóch dekadach szybkiego wzrostu gospodarczego oraz rozwoju nowoczesnych instytucji politycznych i prawnych, sprawy miały się już inaczej. Polscy biznesmeni i politycy pod przewodnictwem Lecha Wałęsy polecieli do Tunezji, żeby doradzać w sprawach demokratycznej transformacji - odnotowuje "FT".
Gazeta pisze, że plan Warszawy zakłada również inspirowanie zmian bliżej Polski. Warszawa "ma nadzieję pokazać byłym republikom radzieckim, takim jak Białoruś, Ukraina i Mołdawia, że rozsądne reformy połączone ze ścisłą integracją w Unii Europejskiej mogą radykalnie zmienić kierunek (rozwoju) kraju".
"FT" wskazuje, że kompetencje Polski w sprawach polityki regionalnej czynią z naszego kraju coraz bardziej wartościowego partnera Berlina, "co było odłożone za sprawą antyrosyjskiego podejścia prawicowego rządu Jarosława Kaczyńskiego w latach 2005-07".
Brytyjski dziennik odnotowuje też, że firmy europejskie - od banków po sieci sklepów spożywczych - organizujące działalność "dalej na Wschodzie" zwracają się dziś do polskich menedżerów, polegając na ich wiedzy w zakresie postkomunistycznej transformacji gospodarczej.
Na zakończenie "FT" przytacza za Radosławem Sikorskim opinię, że rosnące znaczenie gospodarcze i polityczne Polski jest jej powrotem do pozycji z odległej przeszłości, kiedy nasz kraj był potęgą regionalną.