Na konferencji po posiedzeniu Rady Ministrów premier zapewnił, że rząd nadal będzie działał na rzecz stabilizacji strefy euro. "Wstępna deklaracja wsparcia dla MFW jest najpewniejszym sposobem chronienia polskiej gospodarki, finansów i złotówki. Jeśli strefa euro się wywróci, albo wpadnie w jakieś bardzo poważne turbulencje, bardziej to odczujemy niż Francuzi czy Niemcy" - powiedział.
Dodał, że z punktu widzenia polskich interesów i polskiego podatnika wsparcie Międzynarodowego Funduszu Walutowego jest najtańszym i najskuteczniejszym mechanizm chronienia polskiej waluty i finansów. Argumentował, że w założeniu jest to pożyczka dla najbardziej wiarygodnej instytucji finansowej, która za 3-4 lata zostanie zwrócona wraz z procentami, a środki te w żaden sposób nie mogły być przeznaczone w Polsce na jakikolwiek cel.
Mówiąc o kwocie pożyczki Tusk podkreślił, że nikt nie może narzucić Polsce, ile ma pożyczyć. Będzie to autonomiczna decyzja Polski i będzie to kwota, jaką Narodowy Bank Polski uzna dla kraju za bezpieczną - oświadczył premier.
Tusk podkreślał, że Polska jest wielkim beneficjentem pomocy z UE i jeżeli nie weźmie udziału w stabilizacji euro, to ktoś może zakwestionować tę pomoc. "Może przyjść ten moment, że ktoś w Europie zapyta się, +dlaczego mamy płacić na Polskę+. Naszym zadaniem jest przekonywać i tak działać, żeby ten moment nie nastąpił" - mówił szef rządu. Dodał, że ci, którzy mogą o to zapytać, za kilka miesięcy będą decydować o przeznaczeniu dla Polski 300 mld zł z kolejnej perspektywy finansowej UE.
Szef rządu pytany o wyniki ubiegłotygodniowego szczytu przedstawicieli Unii Europejskiej i wpływ ustaleń tego spotkania na spadki kursu złotego, powiedział, że nie należy łączyć kondycji polskiej waluty z "mizernymi efektami szczytu w Brukseli".
"Niewykluczone, że wpływ na to (spadek kursu złotego - PAP) ma także koniec roku, gdzie pokusy spekulacyjne są dużo większe. Wiadomo, że kurs złotego z ostatniego dnia roku jest istotnym parametrem. Dla wielu rodzi to pokusę spekulacji i to na dużą skalę" - podkreślił Tusk.
Dodał, że nie dotyczy to wyłącznie Polski. Podkreślił, że nasz kraj jest dobrze do tego przygotowany. "Współpraca w ramach instytucji finansowych jak i państwowych, począwszy od NBP i rządu, powoduje, że na tyle, na ile można być odpornym i przygotowanym na tego typu zjawiska, to Polska jest najlepiej przygotowana w tej części Europy" - powiedział premier.
W opinii szefa rządu należy wspierać strefę euro, by polska waluta była zabezpieczona przed spadkami. "Musimy także współuczestniczyć w stabilizowaniu strefy euro. (...) Im gorsza pozycja strefy euro, tym bardziej po głowie dostają państwa spoza strefy euro, z naszego regionu" - ocenił premier.
Tusk powiedział, że starania Polski w stabilizowaniu strefy euro i wspieraniu wszystkich działań, bez wyjątku, nie wynikają z "naiwnego internacjonalizmu". "Polska czy polski rząd nagle nie uznali, że muszą się zająć pomocą dla innych. To jest działanie bezpośrednio w interesie Polski, polskich kredytobiorców, bo wahania kursów (walut - PAP) są bardzo bolesne dla setek tysięcy polskich rodzin, które mają kredyt w euro bądź we franku" - powiedział Tusk.
Podczas szczytu krajów UE w Brukseli, który zakończył się w miniony piątek, przywódcy uzgodnili, że kraje unii zwiększą swój wkład do Międzynarodowego Funduszu Walutowego o 200 mld euro. Wkład krajów strefy euro miałby wynieść 150 mld euro, a reszta pochodziłaby od pozostałych krajów unii. Liderzy UE uznali, że MFW jest lepiej przygotowany, by sugerować rządom strefy euro działania stabilizacyjne niż EBC w razie, gdyby miało się to okazać potrzebne.