Strefę euro należy wspierać, bo jeśli "wywróci" się albo wpadnie w jakieś bardzo poważne turbulencje, to odczujemy to bardziej niż Francuzi czy Niemcy - powiedział we wtorek podczas konferencji prasowej premier Donald Tusk.

Na konferencji po posiedzeniu Rady Ministrów premier zapewnił, że rząd nadal będzie działał na rzecz stabilizacji strefy euro. "Wstępna deklaracja wsparcia dla MFW jest najpewniejszym sposobem chronienia polskiej gospodarki, finansów i złotówki. Jeśli strefa euro się wywróci, albo wpadnie w jakieś bardzo poważne turbulencje, bardziej to odczujemy niż Francuzi czy Niemcy" - powiedział.

Dodał, że z punktu widzenia polskich interesów i polskiego podatnika wsparcie Międzynarodowego Funduszu Walutowego jest najtańszym i najskuteczniejszym mechanizm chronienia polskiej waluty i finansów. Argumentował, że w założeniu jest to pożyczka dla najbardziej wiarygodnej instytucji finansowej, która za 3-4 lata zostanie zwrócona wraz z procentami, a środki te w żaden sposób nie mogły być przeznaczone w Polsce na jakikolwiek cel.

Mówiąc o kwocie pożyczki Tusk podkreślił, że nikt nie może narzucić Polsce, ile ma pożyczyć. Będzie to autonomiczna decyzja Polski i będzie to kwota, jaką Narodowy Bank Polski uzna dla kraju za bezpieczną - oświadczył premier.

Tusk podkreślał, że Polska jest wielkim beneficjentem pomocy z UE i jeżeli nie weźmie udziału w stabilizacji euro, to ktoś może zakwestionować tę pomoc. "Może przyjść ten moment, że ktoś w Europie zapyta się, +dlaczego mamy płacić na Polskę+. Naszym zadaniem jest przekonywać i tak działać, żeby ten moment nie nastąpił" - mówił szef rządu. Dodał, że ci, którzy mogą o to zapytać, za kilka miesięcy będą decydować o przeznaczeniu dla Polski 300 mld zł z kolejnej perspektywy finansowej UE.

Szef rządu pytany o wyniki ubiegłotygodniowego szczytu przedstawicieli Unii Europejskiej i wpływ ustaleń tego spotkania na spadki kursu złotego, powiedział, że nie należy łączyć kondycji polskiej waluty z "mizernymi efektami szczytu w Brukseli".

"Niewykluczone, że wpływ na to (spadek kursu złotego - PAP) ma także koniec roku, gdzie pokusy spekulacyjne są dużo większe. Wiadomo, że kurs złotego z ostatniego dnia roku jest istotnym parametrem. Dla wielu rodzi to pokusę spekulacji i to na dużą skalę" - podkreślił Tusk.

Dodał, że nie dotyczy to wyłącznie Polski. Podkreślił, że nasz kraj jest dobrze do tego przygotowany. "Współpraca w ramach instytucji finansowych jak i państwowych, począwszy od NBP i rządu, powoduje, że na tyle, na ile można być odpornym i przygotowanym na tego typu zjawiska, to Polska jest najlepiej przygotowana w tej części Europy" - powiedział premier.

W opinii szefa rządu należy wspierać strefę euro, by polska waluta była zabezpieczona przed spadkami. "Musimy także współuczestniczyć w stabilizowaniu strefy euro. (...) Im gorsza pozycja strefy euro, tym bardziej po głowie dostają państwa spoza strefy euro, z naszego regionu" - ocenił premier.

Tusk powiedział, że starania Polski w stabilizowaniu strefy euro i wspieraniu wszystkich działań, bez wyjątku, nie wynikają z "naiwnego internacjonalizmu". "Polska czy polski rząd nagle nie uznali, że muszą się zająć pomocą dla innych. To jest działanie bezpośrednio w interesie Polski, polskich kredytobiorców, bo wahania kursów (walut - PAP) są bardzo bolesne dla setek tysięcy polskich rodzin, które mają kredyt w euro bądź we franku" - powiedział Tusk.

Podczas szczytu krajów UE w Brukseli, który zakończył się w miniony piątek, przywódcy uzgodnili, że kraje unii zwiększą swój wkład do Międzynarodowego Funduszu Walutowego o 200 mld euro. Wkład krajów strefy euro miałby wynieść 150 mld euro, a reszta pochodziłaby od pozostałych krajów unii. Liderzy UE uznali, że MFW jest lepiej przygotowany, by sugerować rządom strefy euro działania stabilizacyjne niż EBC w razie, gdyby miało się to okazać potrzebne.