Zarówno dla Komisji jak i dla Trybunału plan przyjętej na szczycie UE w piątek "unii fiskalnej" przewiduje specjalne role w kontrolowaniu reguły fiskalnej w państwach członkowskich.
"Ale jak mają one być powiązane skoro traktat o unii fiskalnej od traktatów o Unii Europejskiej oddziela - w sensie prawnym - ocean?" - pyta ekspert brukselskiego ośrodka badawczego Centre for European Policy Studies (CEPS), wskazując, że przyjęta unia ma mieć charakter międzyrządowy, a więc poza obecnymi ramami wspólnotowymi.
"Trudno nad oceanem budować mosty, a jak twierdzą niektórzy prawnicy ze Służb Prawnych Rady UE, powiązanie instytucji UE z unią fiskalną będzie bardzo trudne lub niemożliwe. To Himalaje prawniczej ekwilibrystyki" - ocenia Kaczyński.
Szczyt UE zakończył się zgodą na wzmocnienie dyscypliny eurolandu, czego domagały się Niemcy. Ponieważ Londyn zablokował zmianę traktatu UE, nowe zasady mają być wdrożone umową międzyrządową "17" oraz państw spoza euro, dla których cele nie muszą być wiążące do czasu przyjęcia euro. Chodzi o stworzenie "prawdziwej unii stabilności fiskalnej" w strefie euro, której nadrzędnym celem jest wzmocnienie zarządzania służące dyscyplinowaniu budżetów państw euro.
Poza tym - wskazuje ekspert - jest jeszcze Parlament Europejski, "który jako gwarant europejskiej demokracji musi uczestniczyć w tworzeniu unii fiskalnej; inaczej cały proces jej budowy rozpadnie się z braku reguł kontrolnych". Piotr Kaczyński nie wyklucza też, że taki model zacieśniania integracji gospodarczej, bez kontroli parlamentarnej, zostanie podważony w narodowych trybunałach konstytucyjnych czy Trybunale Sprawiedliwości UE.
Ekspert przypomina, że kilka prawniczych "mostów" już w Europie zbudowano. "Pierwszy to sam pomysł budowania unii ponadnarodowej, gdzie Trybunał i KE są w pełni niezależne od państw, które muszą przestrzegać reguł i werdyktów tych instytucji. Drugi most przerzucono, obchodząc duńskie weto wobec Traktatu z Maastricht, kiedy Duńczycy odrzucili traktat w ratyfikacji" - mówi. "Wówczas zamiast wyrzucić traktat do kosza zawarto tzw. porozumienie edynburskie między Danią a pozostałymi krajami Wspólnoty o charakterze międzyrządowym" - przypomina.
To porozumienie - dodaje Kaczyński - zawarte poza traktatami unijnymi zostało zdeponowane w ONZ i było oparte o zasady międzynarodowego prawa publicznego. "I to miało wystarczyć za dodatkowe gwarancje dla Duńczyków, którzy dostali opt-outy (czyli wyłączenia) ze współpracy w dziedzinie sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, w obronie. Dostali też opt-out ze strefy euro. Duńczycy porozumienie edynburskie kupili, a ich grubymi nićmi szyte gwarancje wpisano kilka lat później do traktatów o UE przy kolejnej ich rewizji" - przypomina ekspert.
Podobny mechanizm zastosowano zresztą przy odrzuceniu przez Irlandię Traktatu Lizbońskiego. Gwarancje jakie uzyskała Irlandia przechodzą aktualnie proces ratyfikacji przez 27 państw członkowskich UE.
To samo może się stać w przyszłości z nową unią fiskalną, skoro już porównuje się ją do przypadku Schengen. Chodzi o porozumienie noszące nazwę od luksemburskiej wioski, gdzie kilka państw porozumiało się, by znieść kontrole graniczne. "Z czasem ta rządowa współpraca została włączona do prawa UE. W podobny sposób poza traktatami UE funkcjonuje wiele innych form współpracy w Europie, choćby Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) czy Eurokorpus (wspólna jednostka wojskowa szybkiego reagowania). One wszystkie mają jedną cechę: w momencie powstania tematyka, której dotyczyły, znajdowała się poza obszarem kompetencji UE" - zauważa Kaczyński.
"A strefa euro i unia fiskalna są w zgoła odmiennej sytuacji" - zauważa. Są już bowiem przedmiotem regulacji prawa UE, czego przykładem jest choćby niedawno przyjęty sześciopak w sprawie zacieśniania Paktu Stabilności i Wzrostu.