Główny ekonomista BCC profesor Stanisław Gomułka o przyjętym przez rząd projekcie budżetu na 2012 r., zakładającym wzrost gospodarczy na poziomie 2,5 proc., wzrost bezrobocia do poziomu 12,3 proc. oraz deficycie na poziomie 35 mld złotych:

"W pierwszym komentarzu z czerwca wydawało mi się, że założenie czterech procent wzrostu gospodarczego jest zbyt optymistyczne, to obecne założenie uważam za dobre, realistyczne, nie jest ono ani specjalnie konserwatywne, ani też nadmiernie optymistyczne.

Również założenie dotyczące stopy bezrobocia budziło moje wątpliwości kilka miesięcy temu, bo wtedy się mówiło o dużym spadku. Natomiast teraz się mówi o wzroście stopy bezrobocia, więc to jest bardzo istotna zmiana i jest ona również uzasadniona i w związku z tym tutaj nie mam specjalnych zastrzeżeń.

Jeśli chodzi o inflację, to przyjęto założenie wzrostu cen na poziomie 2,8 proc., też wydaje się być dobrym założeniem. Od strony trzech głównych założeń makroekonomicznych wydaje mi się, że korekty poszły w dobrym kierunku.

Natomiast mam inne pytanie, mianowicie czy deficyt proponowany (przez rząd - PAP) jest osiągalny w sytuacji sporo niższego tempa wzrostu i mniejszych dochodów ze składki ubezpieczeniowej dla ZUS. Tu mogą być wątpliwości.

Zobaczymy, jak minister finansów porazi sobie z realizacją tego budżetu. Nie jest wykluczone, że liczy na duże zasilenie ze strony Narodowego Banku Polskiego. Ponieważ złoty jest słaby, nie jest wykluczone, że zyski NBP w roku bieżącym będą znacząco duże i że będziemy mieć spory transfer środków do budżetu państwa w połowie przyszłego roku.

Minister finansów i rząd nie mają w tej chwili podstaw, by założyć, że będą jakieś wpływy, bo decyzja będzie podjęta dopiero na koniec roku. Ale mogą liczyć na duże zasilenie i wydaje mi się, że na to właśnie liczą. Jeśli tak istotnie będzie, to wtedy nie będzie nadzwyczajnych napięć w realizacji budżetu".