Oferta Hiszpanii w wysokości 3,75 mld spotkała się niespodziewanie z dwukrotnie większym popytem ze strony inwestorów. Premie za pięcioletnie obligacje spadły juz po aukcji o 31 punktów bazowych do 5,54 proc. Ale Madryt i tak musiał zapłacić nabywcom jego papierów najwięcej od 2005 roku.
Francuski dług w kwocie 4,3 mld euro był także sprzedawany taniej niż podczas poprzedniej aukcji z 3 listopada. Za dziesięciolatki Paryż do nominalnej wartości swych papierów musiał dołożyć 3,18 proc., czyli o 27 punktów bazowych mniej niż poprzednio.
Pomogła skoordynowa akcja banków centralnych
Sprzedaż długu krajów Eurolandu była testem zaufania inwestorów po wczorajszej skoordynowanej akcji Rezerwy Federalnej USA, Europejskiego Banku Centralnego i innych czterech banków centralnych w celu zwiększenia dostępu do kredytów dolarowych.
„To były bardzo dobre aukcje” – ocenia Huw Worthington, strateg walutowy z Barclays Capital w Londynie – „Stawki były wprawdzie wyższe niż chcieliby emitenci, ale i tak przetarg się udał. Wczorajsza akcja banków centralnych na pewno okazała się w tym pomocna”.
W dwa lata po zainfekowaniu przez Grecję pozostałych krajów strefy euro przywódcy Eurolandu wciąż starają się przekonać inwestorów, że mogą powstrzymać kryzys i zapewnić przetrwanie euro, wspólnej europejskiej waluty.
Dwa dni wcześniej Włochy, które po Grecji mają drugi największy dług publiczny w strefie euro, musiały za trzyletnie obligacje zapłacić premię w wysokości prawie 8 proc., czyli największą od 1996 roku. Tego samego dnia Belgia za półroczne papiery dłużne musiała zapłacić najwięcej od trzech lat.
Czy teraz kolo fortuny europejskich dłużników miałoby wreszcie się odwrócić?