"Celem jest zatrzymanie polskiego programu energetyki jądrowej" - oświadczył w Poczdamie szef frakcji Zielonych w landtagu Brandenburgii Axel Vogel. Zapowiedział też złożenie zażalenia do Komisji Europejskiej.
Vogel poinformował, że przygotowana na wniosek Zielonych ekspertyza prawna autorstwa dr Cornelii Ziehm wykazała, że polski program atomowy, a w szczególności ocena oddziaływania na środowisko, zawierają "poważne błędy merytoryczne, luki oraz niezgodności z prawem europejskim".
Według niego zagrożenia związane z wykorzystaniem energii jądrowej opisano "częściowo nietrafnie albo w dużej mierze niekompletnie".
"Wychodzi się na przykład z założenia, że +ciężkie awarie zdarzają się raz na milion lat+, a w przypadku awarii konieczne środki zaradcze ograniczają się +np. do podawania tabletek jodku potasu w promieniu 3 km w zależności od warunków pogodowych+. Takie argumenty zostały obalone w znacznej mierze podczas katastrof atomowych w Czarnobylu i Fukushimie" - twierdzi Vogel.
Zdaniem niemieckich Zielonych Polska zbyt późno rozpoczęła konsultacje z sąsiadami na temat swojego programu rozwoju energetyki jądrowej
"Prawo UE przewiduje, że transgraniczne konsultacje w ramach strategicznej oceny oddziaływania na środowisko powinny się odbyć wcześniej, a jej rezultaty muszą być uwzględnione w planach (inwestycji). Jednak zasadnicze decyzje o wprowadzeniu w Polsce energii jądrowej już zapadły" - oświadczył Vogel.
Konsultacje programu prowadzi w imieniu rządu Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Wiceszef GDOŚ Piotr Otawski powiedział PAP, że nie ma możliwości skutecznego zaskarżenia programu. Gdyby chodziło o konkretne przedsięwzięcie, można by próbować zaskarżać je w Polsce, ale to jest dopiero program - wyjaśnił.
Jak dodał Otawski, można skierować skargę do Komisji Europejskiej, wskazując na naruszenia prawa unijnego i ewentualnie KE - gdyby podzieliła zastrzeżenia - mogłaby wysłać sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Jednak "ani żadne państwo, ani Komisja nie zgłaszały żadnych uwag, dotyczących naszej procedury" - podkreślił Otawski.
"Poza tym proces konsultacji jeszcze się nie zakończył (na prośbę Niemiec, Austrii i Finlandii przedłużono go do 4 stycznia - PAP). Nie mogą twierdzić, że nie uwzględniliśmy ich uwag, bo program nie został jeszcze przyjęty. Odniesienie się do uwag nastąpi przed przyjęciem programu i mamy obowiązek wskazania, w jaki sposób odnieśliśmy się do ich uwag, czy je uwzględniliśmy, czy nie" - podkreślił wicedyrektor GDOŚ.
Vogel ocenił też, że sposób, w jaki Polska chce rozwijać energetykę jądrową, jest sprzeczny z dyrektywą UE w sprawie wspólnych zasad dla wewnętrznego rynku energii elektrycznej, bo daje silną pozycję rynkową inwestorowi Polskiej Grupie Energetycznej.
Frakcje Zielonych w landtagach Brandenburgii, Berlina i Meklemburgii-Pomorza Przedniego zamierzają się zwrócić się tej sprawie zarówno do rządu Polski, jak i Komisji Europejskiej - zapowiedział Vogel.
W zeszły piątek PGE poinformowała, że potencjalne lokalizacje polskiej elektrowni jądrowej to Żarnowiec, Choczewo albo Gąski
Polski program rozwoju energetyki jądrowej od początku budził wielkie kontrowersje w przygranicznych krajach związkowych Niemiec. W marcu, po katastrofie nuklearnej w japońskiej elektrowni Fukushima, socjaldemokratyczny premier Brandenburgii Matthias Platzeck wyraził nadzieję, że polski rząd przemyśli swoje plany budowy pierwszej elektrowni atomowej.
Rząd Brandenburgii zamierza zgłosić zastrzeżenia w procesie konsultacji analiz oddziaływania na środowisko polskiego programu jądrowego.
Po Fukushimie Niemcy całkowicie zweryfikowały swoją politykę energetyczną, ogłaszając plan stopniowego wyłączenia 17 elektrowni atomowych do 2022 r. Siedem najstarszych, zbudowanych jeszcze przed 1980 r. oraz trapiona awariami elektrownia Kruemmel w Szlezwiku-Holsztynie już przestały pracować.