Protokół ten limituje światowe emisje CO2.
W konferencji uczestniczy ok. 20 tys. delegatów i obserwatorów ze 183 państw. Ceremonia inauguracji rozpoczęła się ok. godziny 10 czasu polskiego w obecności prezydenta RPA Jacoba Zumy.
Według niego, zmiany klimatyczne "nie są już tylko wezwaniem dla środowiska", lecz dla wielu ludzi to "kwestia życia lub śmierci".
"Od naszych decyzji zależy los tysięcy ludzi, głównie w krajach ubogich i rozwijających się" - powiedziała minister ds. zagranicznych Meksyku Patricia Espinosa Cantellano, która przewodniczyła poprzedniej konferencji w Cancun.
Konieczne jest "zaplanowanie takich działań politycznych, które będą skutecznie ograniczały zmiany klimatyczne i jednocześnie będą opłacalne" - dodała.
Minister ds. stosunków międzynarodowych i współpracy RPA Maite Nkoana-Mashabane, która będzie przewodniczyć trwającym do 9 grudnia spotkaniom, określiła konferencję jako "kluczowy moment" i wezwała do przedłużenia okresu obowiązywania Protokołu z Kioto.
Jeszcze przed początkiem konferencji państwa wyspiarskie, które w największym stopniu odczuwają zmiany klimatyczne, zaapelowały o "pilne porozumienie ws. klimatu". W komunikacie opóźnienie decyzji nazwano "zdradą populacji, które są najbardziej narażone na zmiany klimatyczne".
UE widzi, że na nową umowę klimatyczną w Durbanie nie ma szans
Na konferencji największe gospodarki mają zdecydować, co dalej ze zobowiązaniami klimatycznymi. Poza UE, której emisja CO2 to 11 proc. globalnej, inne potęgi, tj. USA, Chiny i Rosja, nie chcą nowej umowy klimatycznej i wiążących celów redukcji CO2 w czasie kryzysu. UE ma nadzieję, że uda się jej w Durbanie skłonić partnerów do takiej umowy od 2020 r.
"Europa uważa, że teraz reszta świata musi wziąć odpowiedzialność za klimat, zwłaszcza wschodzące gospodarki i USA" - powiedziała niedawno na spotkaniu z grupą dziennikarzy komisarz UE ds. klimatu Connie Hedegaard. Dodała, że porażka konferencji w Durbanie będzie świadczyć o braku tej odpowiedzialności.
UE widzi jednak, że na nową umowę klimatyczną w Durbanie nie ma szans, więc zapowiedziała, że jest gotowa przedłużyć na drugi okres obowiązywanie Protokołu z Kioto. Jednak gdy tylko UE się do tego zobowiąże, światowe emisje - jak mówiła Hedegaard - nie spadną nawet o "jedną tonę ekwiwalentu CO2". Dlatego UE zgodzi się na przedłużenie Kioto, gdy inne gospodarki zobowiążą się przynajmniej do "planu działania oraz ostatecznego terminu przyjęcia wiążących światowych ram, które powinny wejść w życie nie później niż w 2020 r.".
W Durbanie są do załatwienia jeszcze trzy kwestie dyskutowane na poprzednich konferencjach klimatycznych w Cancun i Kopenhadze: finansowanie przeciwdziałania zmianom klimatu i adaptacji do tych zmian, fundusz technologiczny i ochrona lasów.
W 2009 r. na konferencji klimatycznej ONZ w Kopenhadze kraje rozwinięte oraz UE zobowiązały się wypłacić 30 mld dolarów w ciągu trzech lat (2010-2012) na cele klimatyczne krajów rozwijających się. Uzgodniono też, że na długoterminowe finansowanie potrzeba 100 mld dolarów rocznie do 2020 r.