"Głównym motywem spotkania były kwestie gospodarcze", w tym sprawa kursu chińskiej waluty, juana - poinformował dziennikarzy po spotkaniu Obama-Jiabao doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Thomas Donilon.
"Mamy bardzo skomplikowane i istotne zarazem stosunki z Chinami" - przyznał Donilon. Powiedział, że w rozmowie z chińskim premierem prezydent Obama podkreślał znaczenie uelastycznienia kursu wymiany juana, który - z punktu widzenia USA - jest zaniżany.
Jak dodał doradca, Stany Zjednoczone chcą zagwarantowania swobodnej żeglugi i wolnego handlu na Morzu Południowochińskim, a także zainteresowane są pokojowym rozwiązaniem sporów na obszarze tego akwenu.
Spotkanie odbyło się w ramach Szczytu Azji Wschodniej
Do spotkania Obama-Jiabao, w którym wzięła udział także szefowa amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton, doszło na marginesie rozpoczętego właśnie na Bali Szczytu Azji Wschodniej (EAS); nie było ono wcześniej zaplanowane.
Jak zauważa agencja Associated Press, jest to wyraz uwypuklenia przez amerykańskie władze znaczenia Chin, zwłaszcza że prezydent Obama zaledwie przed tygodniem rozmawiał z prezydentem Chin Hu Jintao na szczycie Współpracy Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) na Hawajach.
W sobotnim komentarzu chińskiej agencji Xinhua czytamy, że Chiny nie są łatwym partnerem, ale też nie obawiają się ponownego skupienia się USA na regionie Azji. "Właściwie Chiny, podobnie jak inne kraje azjatyckie, nigdy nie uważały, że Stany Zjednoczone opuściły region Azji i Pacyfiku i nigdy nie próbowały wypchnąć ich z tego regionu" - napisano w depeszy.
"USA umizgują się do państw azjatyckich"
W komentarzu, zatytułowanym "Powrót USA do Azji podnosi więcej pytań niż przynosi odpowiedzi", napisano, że Waszyngton próbuje umizgiwać się do niektórych państw azjatyckich, czego - według Xinhua - oczywistym przykładem są inicjatywy wobec Birmy, a także wtrąca się w długoletnie spory regionalne, najpewniej nawiązując do amerykańskiej pomocy wojskowej dla Filipin, które od lat toczą spór z ChRL o wody Morza Południowochińskiego.
W ostatnim czasie nasiliły się napięcia między państwami regionu związanymi ze spornymi terytoriami i interesami na tym akwenie. Jest ono szlakiem handlowym, przez który przepływają rocznie warte 5 bilionów dolarów towary. Ameryka chce, by szlak ten pozostał otwarty. Morze Południowochińskie jest bogate w złoża ropy, minerałów i obfite łowiska ryb.
Tymczasem tytułu własności do całego tego morskiego obszaru domagają się Chiny, a Wietnam, Filipiny, Tajwan, Malezja i Brunei domagają się praw do co najmniej części morza. Napięcia między rywalami okazjonalnie przeradzają się w morskie starcia.