"Unia Europejska jest próbą zbudowania ekonomicznej i prawnej superstruktury pozbawionej wspólnej podstawy językowej, kulturalnej, historycznej i obywatelskiej. (...) Pragnienie zjednoczenia Europy jest silne, przynajmniej w łonie klasy przywódczej oraz wśród ludzi w wieku powyżej 60 lat. Jednak nieodłączne od projektu europejskiego skazy teraz go osłabiają. Narody Europy mają różne rodzaje gospodarek i różne rodzaje demokracji, będące odbiciem ich odmiennych historii, wartości i kultur. Jeśli tworzy się unię monetarną z krajów o rozmaitych kulturach ekonomicznych, musi dojść do eksplozji" - czytamy w artykule.
Autor na początku lat 90. był korespondentem "NYT" w Brukseli, gdzie śledził z bliska proces integracji europejskiej, a potem należał do czołówki publicystów neokonserwatywnych.
W artykule o kryzysie strefy euro Brooks porównuje UE ze Stanami Zjednoczonymi, przypominając, że ponieważ USA są jednym narodem, pomoc rządu federalnego dla jednego, uboższego lub pogrążonego w długach stanu nie wywołuje sprzeciwu w innych stanach. Inaczej jest w Europie, gdzie konieczność ratowania Grecji przed bankructwem napotkała opór w wielu krajach, z Niemcami - które ponoszą największy ciężar tego ratowania - na czele.
"Nie ma wspólnoty tożsamości między Niemcami a Grekami, a nawet między Niemcami a Francuzami"
"Łatwo było być Europejczykiem, kiedy to nic nie kosztowało. Kiedy niezbędne są poświęcenia, europejska tożsamość zanika" - pisze autor.
"Na poziomie powierzchownym winę (za niemożność wyjścia z kryzysu) ponoszą obecni przywódcy europejscy, z ich nałogiem wybierania prowizorycznych, połowicznych rozwiązań. Prawdziwe problemy powstają jednak za sprawą technokratycznej mentalności aroganckich biurokratów, którzy uważają, że mogą przekształcać społeczeństwo, nie bacząc na jego historię, język, kulturę i wartości" - kontynuuje Brooks.
Jego zdaniem, nawet jeśli UE znajdzie sposoby wyjścia z obecnego kryzysu strefy euro, w Unii potrzebne będą głębsze zmiany.
"Na krótką metę Europejski Bank Centralny, stabilne kraje europejskie, a nawet USA będą musiały podjąć niezwykle ambitne i bolesne działania, aby ustabilizować sytuację. Potem jednak trzeba będzie odrzucić technokratyczny sposób myślenia, który stworzył tę wadliwą architekturę (Unii), i zbudować Europę, która będzie odbiciem organicznej rzeczywistości tych różnorodnych społeczeństw" - konkluduje publicysta.