Od dwóch tygodni PGNiG negocjuje z Urzędem Regulacji Energetyki podwyżkę cen gazu, a decyzja w tej sprawie powinna zapaść do 17 grudnia. URE ujawnił, że gazowy koncern zwrócił się o "bardzo wysoką" podwyżkę.
Dwie trzecie gazu zużywanego przez Polaków PGNiG importuje, w lwiej części od Gazpromu. Rosjanie zdzierają z nas paskarską marżę. Ten haracz może wzrosnąć, bo koncern rozważa obniżki cen dla Niemców.
O tym co nas może czekać świadczy przykład Ukrainy, mającej podobną umowę z Gazpromem jak PGNiG
Ukraińcy za 1000 m sześc. gazu płacili na początku roku 364 dol. Od stycznia cena ma wzrosnąć do 556 dol., czyli aż o połowę.
W Polsce rząd i PGNiG nie ujawniają, ile płacimy za rosyjski gaz. Ale według nieoficjalnych doniesień to stawki zbliżone do tych na Ukrainie. W tym tygodniu PGNiG postanowił pozwać Gazprom do arbitrażu w Sztokholmie za odmowę obniżenia cen dla Polski. Ale na wyniki arbitrażu trzeba czekać długie miesiące. A na razie przed rachunkami za monopol Gazpromu możemy się tylko bronić przykręcając piecyk gazowy.