Starania europejskich przywódców o uspokojenie rynków na razie się nie powiodły. Miarą nieufności inwestorów jest to, że oprocentowanie włoskich papierów dłużnych wzrosło w poniedziałek do najwyższego poziomu, od kiedy kraj ten wszedł do unii walutowej - pisze nowojorski dziennik na swych stronach internetowych.
Mimo że Grecy osiągnęli w niedzielę porozumienie w sprawie utworzenia rządu koalicyjnego i tym samym uratowali widoki na wdrożenie planu pomocowego dla Aten, rynki nadal nie mają wiary w jego powodzenie. A raczej, że powstrzyma on kryzys przed "zainfekowaniem" Rzymu i Madrytu.
A "Włochy to większy problem" - powiedział "NYT" główny strateg firmy doradczej Janney Montgomery Scott, Mark D. Luschini, nazywając w tym kontekście zmiany polityczne w Grecji "nieco marginalnym widowiskiem".
Giełdy europejskie zareagowały w poniedziałek spadkami na wzrost kosztów włoskiego długu.
Na wieść o sytuacji w Rzymie wzrósł też kurs dolara w stosunku do euro, podniosła się cena złota i ropy naftowej.
Oprocentowanie 10-letnich włoskich obligacji podskoczyło po tym, gdy przywódcy strefy euro nie zdołali, po szczycie G20, przedstawić szczegółowego planu powstrzymania kryzysu przed rozprzestrzenianiem się na kolejne kraje. Inwestorzy będą więc nadal żądali wysokiego oprocentowania pożyczek dla Italii, która co miesiąc potrzebuje miliardowych zastrzyków pieniędzy, by utrzymać swą gospodarkę w ruchu.
Inwestorzy oczekują jaśniejszych odpowiedzi w sprawie tego jak Europa ma zamiar zapłacić za plany ratunkowe
Stratedzy finansowi cytowani przez agencję Reutera podkreślali w poniedziałek, że spekulacje na temat ewentualnej rezygnacji premiera Włoch Silvio Berlusconiego przysłaniają nawet fundamentalną ocenę tamtejszej gospodarki i przyczyniają się do dalszego wzrostu oprocentowania obligacji.
To bardzo niepokojący sygnał - podkreśla "NYT" i przypomina, że gdy oprocentowanie obligacji Grecji i Portugalii przekroczyło krytyczny poziom 7 proc., zaczęło rosnąć w zawrotnym tempie. Kraje te nie mogły już pożyczać pieniędzy na otwartym rynku. Analitycy obawiają się, że tak też będzie w wypadku Włoch i Rzym będzie musiał się zwrócić o kredyty do UE lub MFW.
Zdaniem "NYT" inwestorzy oczekują jaśniejszych odpowiedzi w sprawie tego jak Europa ma zamiar zapłacić za plany ratunkowe i budowanie ścian ogniowych, mających uchronić Włochy i Hiszpanię przed "zarazą" kryzysu. Na razie projekty grupy euro ich nie przekonują.
A jeśli "zaraza" ogarnie Włochy, będzie to już kryzys innego rzędu i zaszkodzi globalnej gospodarce - konkluduje "NYT".