50 zł miesięcznie na mobilny Internet - co za to dostaniemy?

Czemu mobilny Internet? Jest to proste i dobre rozwiązanie, które odpowiada na oczekiwania zróżnicowanej grupy internautów. Dla tych, którzy często podróżują i muszą/chcą być podłączeni do sieci ze swojego laptopa. Dla wszystkich tych, którym stacjonarny dostawca nie ma nic ciekawego do zaoferowania, albo dla tych, którzy nie mogą wiązać się umową z jednym miejscem – np. studentów, którzy mogą często zmieniać miejsce zamieszkania. Dodatkowo dostęp do Internetu przez mobilny modem to rozwiązanie, które ułatwia kontrolę przesyłu danych. Np. nikt ze współlokatorów nie wejdzie nam na łącze i nie zacznie ściągać kilkugigowego filmu, co skutecznie utrudnia nam przeglądanie chociażby najprostszych stron. Minusem tego rozwiązania są limity danych. Jednak to też może wyjść na plus dla użytkownika – limity wymuszają bardziej rozsądne korzystanie z sieci, tylko wtedy kiedy jej potrzebujemy. Zamiast przeglądać bezproduktywnie setki stron, po pewnym czasie wyrabiamy sobie po pewnym czasie nawyk korzystania z sieci tylko kiedy jej potrzebujemy do określonych celów. Funkcja Internetu jako zapychacza wolnego czasu powoli zanika.

W zestawieniu znajdują się tylko oferty mobilnego Internetu na abonament ponieważ jest ich jest najwięcej i są najpowszechniejsze na rynku. Wprawdzie umowa na abonament „związuje” nas na pewien czas, w zamian za to otrzymujemy jednak modem w niskiej cenie i stałą, stosunkowo niską opłatę miesięczną. Opcje bez umowy, „na kartę” też trzeba regularnie doładowywać, co wcale nie wychodzi taniej, a czasami może być nawet problematyczne.

Do 50 zł...

Każdy z internautów ma różne potrzeby: jeden dużo ściąga, inny głównie przegląda strony i sprawdza pocztę – i więcej mu nie trzeba. Teoretycznie powinniśmy dostosować wybór jednej z ofert do naszych potrzeb i przyzwyczajeń. Jednak praktyka pokazuje, że te często będą musiały zostać nagięte, bądź zmienione jeśli rachunki za łącze przyjdzie nam opłacać samodzielnie. W takiej sytuacji liczy się nie tylko prędkość, maksymalny limit przesyłu danych i zasięg, ale przede wszystkim cena. Przegląd ofert pokazuje, że za 50 zł miesięcznie (czyli w przybliżeniu koszt pięciu paczek papierosów czy 17-20 piw w sklepie) można liczyć na niezłe warunki i znaleźć oferty, które zaspokoją nawet tych nieco bardziej wymagających.

Ciężko jest porównywać oferty ze względu na prędkość głównie dlatego, że ta jest zależna od siły sygnału sieci. Może być z tym kiepsko nawet w pobliżu nadajnika, wystarczy, że dach budynku będzie z metalu, który osłabia, bądź zakłóca siłę sygnału. Często spotykanym absurdem są także różnice w zasięgu w tym samym mieszkaniu. To dlatego dostawcy umieszczają magiczne „Do” przy podawaniu prędkości. Czynnik ten jako główna zmienna porównania odpada – jako zbyt indywidualny. Na szczęście często mamy opcje wzięcia oferowanego sprzętu na próbę, bądź zwrócenia go w ciągu 7-10 dni od dnia podpisania umowy.

Kolejnym istotnym czynnikiem jest kwestia limitu danych. Jak się okazało, za cenę 50 zł miesięcznego abonamentu większość dostawców oferuje nam limit transmisji danych na poziomie 4GB miesięcznie. Przy całodziennym surfowaniu po sieci i braku optymalizacji stron pod względem „ciężkości” nie starczy to na długo. Jeśli jednak z łącza korzystalibyśmy tylko 1-2 godziny w ciągu dnia to będzie to miało sens.

Warto zaznaczyć, że właściwe każdy z operatorów oferuje usługę, w ramach której od północy do rana – tutaj różnie, najczęściej mowa jest o godzinie 8 albo 9, transfer jest nielimitowany bądź mamy do wykorzystania pewną wielokrotność limitu. Czyli cokolwiek ściągamy w nocy nie wlicza się nam to do limitu transferu. W przypadku niektórych ofert jest to kwestia dodatkowej opłaty od 7 do 10 zł, część jednak oferuje tę usługę za darmo. Jest to bardzo ciekawe rozwiązanie, które może pomóc w rozsądnym zarządzaniu sposobem w jaki korzystamy z sieci.

Internet stacjonarny czy mobilny? Sprawdź co lepsze i tańsze!

Jeszcze jedna istotna kwestia – w przypadku operatorów sieci komórkowych takich jak Plus czy Play możemy liczyć na lepszą ofertę (np. dodatkowe GB w transferze), jeśli posiadamy już telefon od danego operatora.

„Promocje”

To co jest wielkim minusem ofert sprzedaży dostępu do Internetu w Polsce, nie tylko mobilnego, są tak zwane „promocje”. Podpisując umowę często widzimy, że w ramach promocji otrzymujemy rabat i za Internet będziemy co miesiąc płacić tylko 49 zł! Nasza pierwsza myśl to najczęściej „tyle mają wszyscy, więc gdzie tu promocja?”. Otóż wielu operatorów oferuje nam dostęp do sieci za te pewną stałą kwotę, i w ramach promocji zapłacimy mniej za aktywację, abonament czy dodatkowe usługi. W regulaminie zapisano, jednak warunki tej promocji – wynika z nich często, że udzielono nam ogromnego rabatu np. za aktywację zamiast zapłacić 300 zł daliśmy tylko 49 zł, a wg. normalnych stawek z cennika nasz dostęp do Internetu jest wart nie 50 zł miesięcznie ale np. 200 zł. W razie gdybyśmy się rozmyślili i nagle chcielibyśmy zerwać umowę będziemy musieli pokryć „koszty” jakie ponosił nasz dostawca udzielając nam promocji.

Co więcej, gdyby okazało się, że zamawiając modem wybraliśmy limit danych, którego nie wykorzystujemy w pełni i po prostu przepłacamy nie możemy zmienić taryfy na tańszą. W Play’u >>zmiana wysokości Abonamentu w trakcie obowiązywania Umowy (Okresu Zastrzeżonego) powoduje utratę prawa do korzystania z rabatu na Abonament, (..) oraz do bezpłatnej usługi „Nocny transfer”<<. Co więcej zrywając wcześniej umowę będziemy musieli więcej zapłacić za modem, który otrzymaliśmy za przysłowiową złotówkę, lub kilkadziesiąt złotych. Przykładów można by mnożyć bowiem praktycznie każdy operator ma takie zapisy. W ten sposób dostawcy zabezpieczają się przed zrywaniem przez klientów umów w dowolnym momencie kiedy na rynku pojawi się lepsza oferta.

Wybierajcie z głową!

Nie twierdzimy, że obecne oferty są złe, jednak warto pamiętać jak licznymi kruczkami są obwarowane – w razie rezygnacji zapłacimy więcej za aktywację, modem, miesięczny abonament – czasem wszystko na raz, czasem tylko za jedno. Wybór operatora, z którym podpiszemy umowę powinien być przemyślany i poprzedzony nie tylko porządnym rozeznaniem się w ofercie na rynku – kto daje więcej za mniej, ale przede wszystkim skrupulatną lekturą warunków promocji i nudnego regulaminu. Żebyśmy w awaryjnej sytuacji nie wyszli jak Zabłocki na mydle.