Przywódcy Rady Europejskiej (czyli wszystkich 27 państw - PAP) zastrzegają w dokumencie, że ustalenia dotyczące rekapitalizacji unijnych banków są częścią szerokiego pakietu antykryzysowego strefy euro, co do którego w całości muszą zgodzić się w środę wieczorem przywódcy UE.
"Jest szeroka zgoda na to, by wymagać (od banków - PAP) znacząco wyższego współczynnika kapitałowego w wysokości 9 proc. najwyższej jakości kapitałów, po uwzględnieniu narażenia banków na dług publiczny i rynkowej wartości tego narażenia (...), by stworzyć tymczasowy bufor bezpieczeństwa" - czytamy w projekcie deklaracji, która uzyskała PAP.
Chodzi o to, by we współczynniku płynności banków uwzględnić rynkową wartość posiadanych przez nie obligacji zagrożonych krajów strefy euro. Niedawny upadek francusko-belgijskiej Dexii był spowodowany tym, że bank miał zbyt dużo greckich obligacji, których wartość systematycznie spada. W lipcowych testach wytrzymałości unijnych banków czynnik ten nie był uwzględniony, a wymagany wskaźnik płynności wynosił 5 proc.
Ponadto do czasu osiągnięcia 9-proc. współczynnika płynności - wskazują przywódcy - wypłata dywidend i premii przez banki powinna być ograniczana. Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso chciał całkowitego wstrzymania wypłaty bonusów.
Choć projekt deklaracji nie wymienia kwoty potrzebnej do rekapitalizacji banków, to dyplomaci wskazywali, że może to być około 107-108 mld euro, z czego 38 proc. miałoby trafić do banków w krajach objętych programem pomocowym, czyli do Grecji, Irlandii i Portugalii. Przy czym Irlandia deklaruje, że już teraz jej banki spełniają nowe wymogi kapitałowe. Wcześniej Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA) szacował potrzeby banków na około 80-100 mld euro, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy na 100-200 mld euro.
Zwiększenie wymogów kapitałowych krytykuje lobby bankowe, wskazując, że spowoduje to ograniczenie akcji kredytowej
Rekapitalizacja ma przygotować banki na szok związany z częściowym umorzeniem długu Grecji (Niemcy chcą strat dla inwestorów nawet rzędu 50-60 proc.).
Ale - co potwierdza projekt deklaracji przywódców - banki najpierw będą musiały same znaleźć na rynku potrzebny kapitał, np. z "restrukturyzacji i konwersji długu na instrumenty kapitałowe". Chodzi m.in. o sprzedaż obligacji i innych aktywów w celu zwiększenia kapitału. W drugiej kolejności banki będą mogły zostać wsparte przez rządy krajów UE (co może oznaczać ich częściową nacjonalizację), a dopiero w ostateczności środki potrzebne na rekapitalizację banków krajom strefy euro może pożyczyć Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF).
W środę przywódcy eurolandu mają zdecydować, jak zwiększyć "siłę uderzenia" funduszu EFSF, tak by powstrzymać rozlanie się greckiego wirusa zadłużenia na Włochy i Hiszpanię. Jednak strefa euro chce to zrobić bez zwiększania gwarancji ze strony udziałowców funduszu, przy czym obstają Niemcy. Obecnie EFSF może udzielić pożyczek pogrążonym w kłopotach krajom eurolandu na łączną kwotę 440 mld euro.
Zwiększenie wymogów kapitałowych krytykuje lobby bankowe, wskazując, że spowoduje to ograniczenie akcji kredytowej. Do tego problemu odnoszą się w projekcie deklaracji przywódcy UE. Podkreślają, że krajowe nadzory bankowe pod auspicjami EBA muszą zapewnić, by plan wzmocnienia kapitałów banków nie doprowadził do ograniczenia przepływu kredytów do realnej gospodarki bądź zwiększenia presji na rynki obligacji. Zwracają też uwagę, że banki będą potrzebować gwarancji, by uzyskać dostęp do funduszy takich jak pożyczki z banków centralnych.