"Właśnie niemożność postawienia takiej prognozy jest jednym z elementów nowości w przypadku tego kryzysu" - ocenił profesor Deaglio.
Zwrócił uwagę, że obecny kryzys przebiega wielofazowo. "Wyszliśmy z pierwszej jego fazy na początku wiosny 2009 roku, po obradach G20 w Londynie, zakończonych porozumieniem w sprawie sposobu jego przezwyciężenia. Zgodnie z tamtymi ustaleniami w ciągu czterech-sześciu kwartałów produkcja i zatrudnienie miały powrócić do poziomu sprzed kryzysu. Ten plan się nie powiódł" - przypomniał ekspert, komentator ekonomiczny dziennika "La Stampa".
"Amerykanie podjęli później następną próbę wypracowania metody wyjścia z kryzysu, ale także ten plan nie przyniósł rezultatów w wymiarze realnej gospodarki" - dodał Mario Deaglio. Jego zdaniem, bardzo znacząca jest niedawna wypowiedź prezesa amerykańskiej Rezerwy Federalnej Bena Bernanke, który oświadczył, że gospodarka Stanów Zjednoczonych znajduje się na skraju nowej recesji.
Stoimy zatem wobec totalnej niepewności
"Obecnie stoimy zatem wobec totalnej niepewności. Nie można przewidzieć, kiedy powrócimy do poziomu sprzed kryzysu i przede wszystkim do poprzedniej prędkości wzrostu oraz do poziomu zatrudnienia sprzed tej fazy"- wskazał włoski ekonomista.
Pytany o to, jakie mogą być społeczne konsekwencje tej trudnej sytuacji we Włoszech, w Europie i na świecie odparł: "To, co teraz widzimy, to fakt, iż z upływem kolejnych miesięcy rośnie niezadowolenie młodych ludzi, ponieważ istnieje zjawisko silnej dyskryminacji w porównaniu z pokoleniami obecnych 40-latków".
"Ludzie, którzy mają mniej niż 40 lat, mają trudności ze znalezieniem pracy, a gdy już ją znajdą, to jest ona poniżej ich kwalifikacji, źle opłacana i nietrwała. Oni do tej pory dosyć dobrze akceptowali te warunki, także dlatego, że rodziny w niektórych krajach takich jak Włochy, mają oszczędności, dzięki którym im pomagały. Ale oszczędności te zaczynają się kurczyć, rodziny nie są w stanie im dłużej pomagać i dlatego nasilają się różne formy protestu" - powiedział profesor Deaglio.
Protesty społeczne, choć są jeszcze słabe, to już zaczynają być dostrzegalne
Według niego, protesty społeczne, choć są jeszcze słabe, to już zaczynają być dostrzegalne. Oprócz Grecji, gdzie - jak przypomniał - problemy są najcięższe, ludzie protestowali także w Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii.
"Teraz protesty trwają w Stanach Zjednoczonych, nasilają się na Wall Street. Moim zdaniem to zjawisko na pewno będzie rosnąć. Nie wiem, czy pod względem intensywności, ale na pewno będą one coraz rozleglejsze, gdyż coraz większa liczba ludzi jest zagrożona tym, że zostaną objęci kryzysem" - ocenił.
Mario Deaglio poproszony o ocenę sytuacji Polski, opisywanej przez włoskie media jako "szczęśliwa wyspa pośród kryzysu", wyraził następującą opinię: "W dalszej perspektywie także Polska nie pozostanie taką wyspą, jeśli cała Europa i świat zwolnią tempo".
"W obecnym momencie - o ile wiem, bo choć nie jestem ekspertem w sprawie Polski, ale jest ona jednym z krajów, które obserwuję - nie ma jeszcze oznak kryzysu, które należałoby wziąć pod uwagę. Toteż uważam, że mamy przed sobą dwa-trzy kwartały bez kryzysu w Polsce. Potem zobaczymy, co się wydarzy na świecie" - oświadczył włoski ekspert gospodarczy.