Agencja Rozwoju Przemysłu zmienia strategię. Zamiast restrukturyzować upadające przedsiębiorstwa, teraz będzie wspomagać innowacyjne projekty. ARP stawia na grafen, technologie kosmiczne i części do jachtów.
Po 20 latach restrukturyzacji firm w kłopotach ARP postanowiła zmienić formułę działalności. Przygotowała nową strategię, którą już zaakceptował wstępnie resort skarbu. Zakłada ona stopniowe przejście z restrukturyzacji naprawczej w kierunku wspierania projektów rozwojowych.
– Chcemy wziąć udział w budowie gospodarki opartej na wiedzy i wspierać wykorzystanie innowacji w przemyśle – mówi Wojciech Dąbrowski, szef ARP. Jak twierdzi, kierowana przez niego agencja nadaje się do tego jak rzadko która firma, bo jest wyposażona w know-how, kapitał, a do tego ma dobre relacje z rynkiem kapitałowym i klientów, których wspierała przez lata.
– Agencja wychodzi naprzeciw oczekiwaniom polskiej gospodarki. Nasza gospodarka będzie silna tylko wtedy, gdy wykorzysta dobrze potencjał intelektualny tkwiący głównie w młodych ludziach – mówi Janusz Steinhoff, były minister gospodarki.
Dąbrowski już podaje przykłady projektów, w które agencja jest zaangażowana, a na które wydała ok. 55 mln zł. Chodzi o przemysłowe wdrożenie grafenu i modyfikację silników produkowanych w WSK Kalisz. Ale planowane są już kolejne, np. klaster farm wiatrowych, który mógłby powstać na terenach stoczni restrukturyzowanych przez agencję.
– W sprawie budowy farm wiatrowych już prowadzimy rozmowy z kilkoma zagranicznymi podmiotami – mówi Dąbrowski.
ARP zamierza też rozwijać Dolinę Lotniczą na Podkarpaciu, a nawet zacząć działać w przemyśle kosmicznym. Ma to związek z rozpoczętym w 2007 r. procesem wejścia Polski do Międzynarodowej Agencji Kosmicznej. Oczywiście nie chodzi o lokalizację w Polsce zakładów budujących rakiety, lecz co najwyżej elementów do nich.
ARP analizuje też wsparcie projektów związanych z przemysłem jachtowym. Chodzi o klaster już roboczo nazwany Polskie Jachty. W tym przypadku, podobnie jak w projekcie kosmicznym, chodzi o produkowanie tych elementów, które obecnie są wytwarzane za granicą. Niewykluczone, że zlokalizowane tam firmy produkowałyby też szkielety wojskowych łodzi patrolowych. Agencja chce dalej angażować się w sektor poprzez inwestowanie w określone projekty.
– Chcemy także rozwijać w dalszym ciągu strefy ekonomiczne, którymi zarządzamy – mówi Dąbrowski.
Plan jest ambitny. Do 2015 r. w dwóch zarządzanych przez ARP strefach zatrudnienie ma wzrosnąć z 33 do 51 tys. pracowników, a nakłady inwestycyjne z 10 do 16,5 mld zł. Sposobem na przyciągnięcie inwestorów mają być nie tylko ulgi podatkowe, lecz także odpowiednia infrastruktura, z halami do produkcji włącznie. Taki model sprawdził się w Sandomierzu z Pilkingtonem, a – jak mówi Dąbrowski – kolejne szykowane są dla następnych.
Dąbrowski zdaje sobie sprawę, że nowe obowiązki wymagają zmian w strukturach samej agencji. I takie mają nastąpić. ARP rozpoczęła już wdrażanie międzynarodowych standardów rachunkowości i stara się o przyznanie ratingu, aby w przyszłości łatwiej finansować się z zewnętrznych źródeł. Dziś w ten sposób finansowanych jest 5 proc. wydatków, ale do 2015 r. pula ma wzrosnąć do 30 – 35 proc. W tym celu firma musi podnieść jakość aktywów, żeby były bardziej płynne. Do 2013 r. ARP sprzeda udziały w firmach, które z punktu widzenia nowej strategii są zbędne.