Akcje banku należącego do belgijskiej grupy KBC w ciągu wczorajszej sesji drożały o ponad 17 proc. Wszystko dzięki nieoficjalnym doniesieniom, jakoby hiszpański Santander był poważnie zainteresowany zakupem Kredyt Banku.

O możliwości przejęcia Kredyt Banku przez Santander „DGP” pisał na początku września. Z kolei wczorajsza „Gazeta Wyborcza” podała, że Hiszpanie są już po due diligence w Kredyt Banku i mają wyłączność na negocjacje w sprawie jego zakupu. I to właśnie ta informacja spowodowała skokowy wzrost wartości akcji Kredyt Banku. Według nieoficjalnych informacji „GW” dopiero jeżeli KBC nie dogada się z Santanderem, Belgowie zaproszą innych chętnych do negocjacji.

Zdaniem Marcina Jabłczyńskiego, analityka Deutsche Bank Securities, takie działanie ze strony KBC jest niezrozumiałe. – Powinno im zależeć na osiągnięciu jak najwyższej ceny sprzedaży Kredyt Banku. Przyznanie wyłączności negocjacyjnej jednemu podmiotowi temu nie sprzyja – mówi. W jego opinii Kredyt Bank jest łakomym kąskiem dla wielu banków, które już są w Polsce. Akwizycja ta może też być zgodna ze strategią Santandera.

Zdaniem specjalistów polski sektor bankowy nie powinien ucierpieć z powodu przejęcia kolejnej instytucji przez bank z Hiszpanii, której przyszłość finansowa nie jest pewna. – Santander to jeden z najbardziej stabilnych banków w Europie – uważa Marcin Jabłczyński. Mogą ucierpieć jedynie klienci detaliczni, bo gdy z rynku znikną Kredyt Bank i Bank Millennium, który również jest w trakcie sprzedaży, presja konkurencyjna zmniejszy się, co może sprzyjać wzrostowi marż.

JSU