Rząd zmienił prognozę i założył, że 31 grudnia, kiedy przelicza się nasz zagraniczny dług, euro będzie kosztować 4,35 zł. To oznacza, że nasze zadłużenie wyniesie 53 proc. PKB. Jeśli w grudniu kurs euro jeszcze wzrośnie, możemy mieć kłopoty
Rząd zmienił prognozę i założył, że 31 grudnia, kiedy przelicza się nasz zagraniczny dług, euro będzie kosztować 4,35 zł. To oznacza, że nasze zadłużenie wyniesie 53 proc. PKB. Jeśli w grudniu kurs euro jeszcze wzrośnie, możemy mieć kłopoty
Rząd podwyższa prognozę naszego zadłużenia na koniec roku. Według najnowszej strategii zarządzania długiem relacja długu do PKB wyniesie 53,8 proc. A drugi próg ostrożnościowy w ustawie o finansach publicznych wynosi 55 proc.
Jeszcze w przyjętej w kwietniu strategii „Wieloletnim planie finansów państwa na lata 2011 – 2014” rząd przewidywał, że relacja długu do PKB wyniesie na koniec tego roku 52,7 proc. Jeśli przyjęta wczoraj przez rząd prognoza się spełni, to dług wzrośnie nie tylko w porównaniu z poprzednimi założeniami, ale także z poziomem na koniec ubiegłego roku. Wtedy wyniósł 53 proc. PKB.
Jest to głównie wynikiem rosnącego kursu euro. W ubiegłym roku rząd zakładał, że średni kurs wyniesie 3,70 zł, teraz przewiduje, że 31 grudnia, kiedy przelicza się nasz zagraniczny dług, euro będzie kosztować 4,35 zł. To kurs zbliżony do wczorajszego. – To urealnienie poprzednich prognoz – uważa główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka.
Jeśli jednak euro pójdzie jeszcze bardziej w górę, dług zbliży się do niebezpiecznego poziomu 55 proc. Taki scenariusz zależy od tego, co stanie się w strefie euro. Jeśli obecny kryzys zostanie przezwyciężony i wyjaśni się, co z greckim długiem, kurs naszej waluty powinien się ustabilizować. W przeciwnym wypadku sytuacja zrobi się bardzo groźna. – Jeśli złoty osłabnie w okolice 4,70, pojawi się realne ryzyko przekroczenia II progu ostrożnościowego. Choć uważam, że w tej chwili to scenariusz mało prawdopodobny – mówi Maja Goettig, główna ekonomistka BPH.
Resort finansów ma możliwość reakcji. Ekonomiści oczekują, że podobnie jak w poprzednich latach, pod koniec roku będzie się starał wzmocnić naszą walutę, sprzedając za pośrednictwem BGK euro z UE. – Jeśli sytuacja będzie taka jak teraz, to NBP i MF mają możliwość wpływania na kurs, ale jeśli będzie panika jak po Lehman Brothers, to nie ma szans na obronę – uważa Ryszard Petru z DI Inwestors. Ekonomiści wskazują też, że inwestorów przekonałyby do złotego decyzje rządu o strukturalnych reformach.
Jeśli dojdzie do przekroczenia drugiego progu ostrożnościowego, to rząd będzie musiał wdrożyć zapisane w ustawie o finansach publicznych działania gwarantujące obniżkę długu. Nie będzie wtedy m.in. podwyżek dla strefy budżetowej, a waloryzacja emerytur i rent nie uwzględni wzrostu płac. Jedynie inflację. – To nie byłaby katastrofa, ale jeśli próg pęknie, to rynki będą sprawdzać, czy wymagane ustawą kroki będą wdrażane. I nowy rząd będzie się do tych oczekiwań dostosowywać – mówi Petru.
Rynki mogą spojrzeć na to przez palce, jeśli wzrost długu będzie jedynie efektem gwałtownych wahań kursu złotego i pojawi się perspektywa wzmocnienia naszej waluty. – Mniejszym zmartwieniem jest przekroczenie bariery długu, większym, czy związane z wyższym kursem euro koszty obsługi długu nie utrudnią realizacji ścieżki zejścia z deficytem poniżej 3 proc. PKB – zauważa prof. Stanisław Gomułka.
Aby utrzymać obiecane Brukseli tempo zmniejszania deficytu, kolejny rząd może dokonać korekt w budżecie na 2012 rok. Wczoraj gabinet Donalda Tuska rzutem na taśmę przyjął projekt budżetu i dokonał jeszcze niewielkich korekt wpisanych w kampanię PO.
Zapisał, że w przyszłym roku na program tworzenia świetlików – centrów edukacyjno-kulturalnych – budżet wyłoży 150 mln zł. To jeden ze sztandarowych projektów PO w kampanii. Docelowo na ten cel ma trafić około miliarda złotych.
Największe wątpliwości budzi jednak prognoza 4-procentowego wzrostu PKB. Jeśli będzie on niższy, a wszystko na to wskazuje, mniejsze mogą być dochody i projekt powinien być skorygowany. Ale minister finansów Jacek Rostowski nie chce zmieniać prognoz. Jego zdaniem nawet przy faktycznie niższym od założonego (3-proc. zamiast 4) wzroście PKB w przyszłym roku budżet będzie można realizować bez zmian.
Trzy progi ostrożności
Ustawa o finansach publicznych wprowadza trzy progi ostrożnościowe relacji długu do PKB. Pierwszy na poziomie 50 proc., po jego przekroczeniu deficyt budżetowy w kolejnym roku musi być niższy.
Kolejny próg długu to 55 proc. długu do PKB. Po przekroczeniu tej wartości o 1 proc. ma wzrosnąć VAT, a w projekcie budżetu zamrożone mają być płace w budżetówce, waloryzacja rent i emerytur ma być na poziomie inflacji. Ograniczone są pożyczki i gwarancje.
Po przekroczeniu konstytucyjnej bariery 60 proc. długu do PKB oprócz tych wszystkich ograniczeń rząd musi zrównoważyć budżet i ograniczyć gwarancje Skarbu Państwa.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama