Zagraniczne firmy są bardzo zainteresowane lokowaniem u nas swoich inwestycji. Jesteśmy trzecim najatrakcyjniejszym na świecie krajem dla inwestycji produkcyjnych. Chińczycy traktują nas jako przyczółek do podboju Unii.
danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy 2011 r. napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) sięgnął 3,6 mld euro i był o ok. 25 proc. niższy niż w tym samym czasie ubiegłego roku. W danych miesięcznych NBP uwzględnia także zmiany kapitałów własnych firm, reinwestowane zyski i zaangażowanie inwestorów w instrumenty dłużne. Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych, która wspomaga inwestorów w lokowaniu kapitału, twierdzi natomiast, że nie jest źle. Polską interesuje się coraz więcej inwestorów, wśród których nie brakuje gigantów gotowych ulokować u nas nawet 20 mld dolarów.
– W tym roku napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski może być nawet o 20 proc. wyższy niż w 2010 r. – mówi Sławomir Majman, prezes PAIiIZ. Agencja spodziewa się napływu BIZ na kwotę około 1,5 mld dol. W 2012 r. inwestycje bezpośrednie mają wzrosnąć o kolejne 200 mln dol. i o tyle samo w kolejnym. W dużym stopniu zależeć to będzie od sytuacji w USA i strefie euro.
Już w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy tego roku wartość zakończonych BIZ była o 64 proc. wyższa niż w tym samym okresie 2010 r. i wyniosła 962 mln euro. Najwięcej zainwestowali Japończycy. Na cztery projekty wydali ponad 175 mln euro, Amerykanie ulokowali 75,6 mln euro w pięciu projektach, a Hindusi 67 mln euro w dwóch. Blisko jedna trzecia projektów realizowana jest w specjalnych strefach ekonomicznych.
– PAIiIZ prowadzi 170 projektów inwestycyjnych na ponad 6,4 mld euro. Pracę w nich znajdzie 47,5 osoby – mówi Krystyna Olesińska, rzecznik agencji. Dzięki 39 projektom amerykańskim (1,2 mld euro) powstanie 9 tys. nowych miejsc pracy. Na drugim miejscu są Brytyjczycy: 18 projektów za 355 mln euro, 6 tys. miejsc pracy, a na trzecim Chińczycy: 14 inwestycji za 244 mln euro i 3 tys. pracowników.
– Najpopularniejszym sektorem jest motoryzacja, choć amerykańscy przedsiębiorcy wybierają BPO, czyli outsourcing i R&D, czyli centra badawczo-rozwojowe. Brytyjczycy inwestują w przetwórstwo spożywcze i maszynowe, a Koreańczycy prócz motoryzacji w sektor elektroniczny – mówi Olesińska.
Chińczycy są gotowi rozwijać się w branży AGD czy chemicznej, ale w sumie zainteresowani są wszystkim – od przemysłu po odnawialne źródła energii. To w nich upatruje się obecnie największego partnera na przyszłość. Pod względem nowych projektów planowanych w Polsce wyprzedzili Niemców, a wkrótce mogą zagrozić wiodącej pozycji Amerykanów.
Zwłaszcza że po Expo w Szanghaju stosunki między Polską a Chinami wyraźnie się ociepliły. Polska zaczęła być postrzegana jako kraj z bardzo dobrą i wciąż tanią kadrą. – Inwestorzy nie boją się, że powtórzy się sytuacja Koreańczyków, którzy kilka lat temu wybudowali fabrykę motoryzacyjną na Słowacji. Po jej otwarciu okazało się, że brakuje do pracy tysiąc inżynierów – zaznacza Andrzej Sadowski z Centrum Adama Smitha.
Dla amerykańskich i azjatyckich firm Polska stała się dobrym przyczółkiem do podboju Starego Kontynentu. Zdaniem Mieczysława Bąka z Krajowej Izby Gospodarczej wiele dało wejście Polski do UE. Po tym jak przepisy prawne stały się bardziej stabilne, a urzędy mniej korupcyjne, inwestorzy przestali mieć obawy przed lokowaniem tu swoich pieniędzy.
Eksperci nie mają wątpliwości, że mimo światowego spowolnienia Polska nadal będzie zyskiwała inwestorów gotowych lokować tu swój kapitał. Rośnie bowiem nasza renoma na rynkach międzynarodowych. Magazyn FDI Intelligence, należący do grupy Financial Times, w połowie września opublikował ranking państw o największym stopniu atrakcyjności inwestycji w sektorze produkcyjnym. Pod względem jakości projektów BIZ Polska znalazła się w tym rankingu na trzecim miejscu – po Chinach i USA. Tuż za nami uplasowała się Słowacja. Magazyn przeanalizował także stosunek jakości do kosztów projektów BIZ i także byliśmy pierwsi w Europie, choć w tym przypadku na piątym miejscu – po Chinach, USA, Indiach i Wietnamie.