Na grudniowym szczycie przywódców UE w Brukseli zostanie podjęta decyzja o rozpoczęciu negocjacji nad zmianą traktatu z Lizbony i przekształceniem strefy euro w unię fiskalną.
Unijne instytucje miałyby prawo do kontroli systemu poboru podatku w poszczególnych krajach Wspólnoty. Niemcy i Francja chciałyby zachować bezpośredni wpływ na nową instytucję, podczas gdy mniejsze kraje Eurolandu wolą przyznać dodatkowe kompetencje mniej zależnej od Berlina i Paryża Komisji Europejskiej. Spór trwa.
Rozmowy będą prowadzone pod kierunkiem przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya. Ich przybliżony kalendarz zakłada, że projekt nowego traktatu zostałby uzgodniony w ciągu najbliższych dwóch lat, do końca 2013 roku. Kolejne dwa lata byłyby jednak potrzebne na jego ratyfikację przez wszystkie 27 państw Wspólnoty.
Wczoraj polski minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz powiedział, że Polska wraz z sześcioma innymi krajami, które planują przyjęcie euro, chce uczestniczyć w rozmowach o budowie unii fiskalnej.
Polska, Litwa, Łotwa, Węgry, Czechy, Bułgaria i Rumunia przyjmą wspólne stanowisko na szczytach UE w tej sprawie.
Jak mówił minister finansów Wielkiej Brytanii George Osborne: „Niemcy, Francja, Włochy i inne kraje strefy euro prowadzą już nieformalne rozmowy w sprawie dalszego zacieśnienia współpracy w ramach strefy euro i budowy integralnej unii walutowej”. Brytyjczyk ostrzegł jednocześnie, że Londyn zgodzi się na takie rozwiązanie tylko pod dwoma warunkami:
● po pierwsze unia fiskalna nie wpłynie na funkcjonowanie jednolitego rynku w ramach całej Unii Europejskiej, podobnie jak na działanie zasad równej konkurencji i swobody świadczenia usług finansowych;
● po drugie w ramach zmiany traktatu Wielka Brytania upomni się o niektóre kompetencje, które w przeszłości przekazała Brukseli.
– Jesteśmy za stabilizacją strefy euro, bo jej brak jest szkodliwy dla brytyjskiej gospodarki – zapewnia George Osborne.
Aby zmienić traktat z Lizbony, potrzebna jest jednomyślna zgoda wszystkich 27 państw Unii Europejskiej.
Wczoraj w Brukseli z inicjatywy Polski spotkali się przedstawiciele rządów Czech, Węgier, Rumunii, Bułgarii, Litwy i Łotwy, aby uzgodnić wspólne stanowisko wobec wizji zacieśnienia współpracy w ramach strefy euro. – Wspólnie podzielamy pewne obawy. Jest jasne, że nasze kraje opowiadają się za utrzymaniem metody wspólnotowej współpracy w unii walutowej – powiedział minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz.
Francja i Niemcy mają odmienną wizję. Kanclerz Angela Merkel, poparta w ostatnich dniach przez szefa Bundesbanku Jensa Weidmanna, chce, aby rolę instytucji kontrolującej politykę fiskalną i wydatki krajów strefy euro zamiast Komisji Europejskiej przejął Europejski Instrument Stabilności Finansowej (EFSF). To instytucja, która podlegałaby bezpośredniej kontroli rządów państw strefy euro i byłaby niezależna od dotychczasowych urzędów wspólnotowych pomyślanych dla całej Unii – Komisji i Parlamentu Europejskiego.
Pole manewru Merkel ogranicza jednak wydany w zeszłym tygodniu werdykt Trybunału Konstytucyjnego z Karlsruhe, który uznał, że przekazanie tak szerokich kompetencji nowej instytucji nie będzie możliwe bez zmiany ustawy zasadniczej RFN.
Z kolei we Francji zmiana traktatu będzie wymagała referendum, a w 2005 roku Francuzi odrzucili projekt europejskiej konstytucji.
Przeciwko przekształceniu EFSF w zalążek europejskiego rządu gospodarczego opowiadają się także niektóre mniejsze kraje strefy euro. Obawiają się, że w takim przypadku zostaną całkiem zdominowane przez francusko-niemiecki tandem.
W zeszłym tygodniu premier Holandii Mark Rutte przedstawił alternatywny scenariusz budowy unii fiskalnej poprzez powołanie osobnego komisarza odpowiedzialnego za nadzór nad systemami fiskalnymi najbardziej zadłużonych państw. W ten sposób zostałaby wzmocniona Komisja Europejska, która jest przynajmniej do pewnego stopnia niezależna od Berlina i Paryża. Pomysł poparła m.in. Finlandia.
Sama Bruksela jest gotowa do takiej roli.
– Powołanie unii fiskalnej jest jedynym sposobem na trwałe przełamanie kryzysu w strefie euro – powiedział na początku września komisarz ds. finansowych Joaquin Almunia.
Włochy, Hiszpania, Grecja i Portugalia od wielu miesięcy apelują o emisję wspólnych euroobligacji przez instytucję, która jednocześnie miałaby nadzór nad system fiskalnym krajów strefy euro, widząc w tym szansę na radykalne ograniczenie kosztów zaciągania długu.