"Jest możliwy jednorazowy, całościowy zwrot po kursie stałym kredytów zaciągniętych przez osoby prywatne we frankach szwajcarskich, euro czy japońskich jenach" - oznajmił Orban w parlamencie w przemówieniu transmitowanym na żywo w państwowej telewizji.
Sektor bankowy, obawiając się ogromnych strat, ostro zaprotestował przeciwko takiemu rozwiązaniu.
Szef dyplomacji austriackiej Michael Spindelegger powiedział w poniedziałek dziennikarzom w Brukseli, że plan węgierskiego rządu "zagraża istnieniu" banków austriackich na Węgrzech.
Stowarzyszenie Węgierskich Banków nazwało propozycję rządu "niedopuszczalną"
"Jeśli to posunięcie wejdzie w życie, banki nie będą miały innego wyboru, niż zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego i oficjalnych instytucji Unii Europejskiej" - podkreśliło Stowarzyszenie.
"Gdyby wszyscy zadłużeni chcieli wymienić swoje kredyty na forinty(...), spowodowałoby to dla sektora bankowego stratę 1,2 bln ft, czyli ok. 4,3 mld euro, co doprowadziłoby do zamrożenia przyznawania kredytów" - uważa analityk banku CIB Gyoergy Barta.
W piątek akcje największego banku węgierskiego, OTP Bank, spadły na giełdzie w Budapeszcie o 15 proc., a w poniedziałek jego notowania były zawieszone. Na giełdzie wiedeńskiej notowania Erste Bank i Raiffeisen Bank, które przyznały na Węgrzech wiele dewizowych kredytów, spadły o 3,5 proc.
Orban twierdzi jednak, że "odpowiedzialność (za sytuację zadłużonych osób) jest podzielona". Przypomniał, że większość kredytów zaciągano po kursie 150-160 ft za franka szwajcarskiego. W tej chwili kurs tej waluty oscyluje wokół 230 ft.
Orban zapewnił, że jego eksperci przeanalizowali sytuację, aby nie zaszkodzić działalności banków.
Kwestia kredytów dewizowych jest dla Węgier bardzo istotnym problemem. Ma je 1,2 mln mieszkańców (na ok. 10 mln ludności kraju), a ich suma wynosi 6,3 bln ft (96 mld zł). W połowie roku 123 tys. Węgrów zalegało ze spłatą tych kredytów powyżej 90 dni.