Szokująca decyzja Starka, byłego wiceprezesa Bundesbanku, odzwierciedla coraz większe podziały wśród decydentów z Frankfurtu i podważa zdolność EBC do szybkiego działania - twierdzą ekonomiści cytowani przez agencję Bloomberg. Na przykład Marco Valli z UniCredit uważa, że sprzeciw Niemiec wobec dalszych stymulacyjnych posunięć może spowodować, że Dragi będzie mniej skłonny do poluzowania polityki monetarnej, kiedy od 1 listopada przejmie fotel prezesa od Jeana-Claude’a Tricheta.
Jak dotąd, główny ciężar walki z kryzysem spoczywa na barkach Europejskiego Banku Centralnego. Tymczasem rządy zwlekają się z porządkowaniem własnych deficytów budżetowych, restrukturyzacją banków, pokładając nadzieję w funduszu pomocowym regionu.
W zeszłym tygodniu inwestorzy wyzbywali się na gwałt akcji i zepchnęli euro do najniższego poziomu od sześciu miesięcy coraz bardziej tracąc wiarę w to, że politycy zdołają zapobiec bankructwu Grecji. Piątkowa rezygnacja Starka jeszcze bardziej pogrążyła rynki. Wzrosły obawy czy EBC spełni swój obowiązek utrzymania jedności strefy euro liczącej 17 państw członkowskich.
- To zła wiadomość ponieważ EBC jest jedyną funkcjonującą europejską instytucją, która równocześnie winna być ostoją stabilności - mówi Laurent Bilke, były ekonomista EBC pracujący obecnie dla Nomura International w Londynie.