Szwajcarski frank podrożał w czwartek wobec złotego o 9 groszy, do 3,66 zł. To skutek obaw o kondycję strefy euro - twierdzą analitycy. Na giełdach nastroje były mieszane, we Frankfurcie i Warszawie były spadki, a w Paryżu i Londynie wzrosty.

Na zamknięciu WIG20 tracił 1,48 proc., niemiecki DAX 0,9 proc., francuski CAC40 wzrósł o 0,28 proc., a brytyjski FTSE 100 zyskał 0,45 proc.

Na otwarciu WIG20 stracił 0,83 proc., DAX - 0,18 proc., CAC 40 - 0,29 proc., a FTSE 100 - 0,03 proc.

Większość europejskich giełd przez większość sesji była na minusie, dopiero pod koniec notowań niektóre indeksy odrobiły straty i wyszły na plus.

Zdaniem głównego ekonomisty X-Trade Brokers Przemysława Kwietnia, powodem spadków, poza chęcią realizacji zysków przez niektórych inwestorów (po kilku dniach wzrostów), był powrót obaw o sytuację strefy euro.

"Tak naprawdę sytuacja na rynkach nadal jest nie najlepsza - ciągle nie ma wiary w to, że problem strefy euro da się sensownie rozwiązać i że szybko wróci ona do normalnego funkcjonowania. To rynkowi szkodzi" - powiedział PAP Kwiecień.

Dodał, że potwierdzeniem słabej kondycji strefy euro były czwartkowe dane dotyczące wskaźnika PMI, który wskazuje koniunkturę w sektorze przemysłowym strefy euro. W sierpniu wyniósł 49 pkt, wobec 50,4 pkt na koniec lipca. Wartość wskaźnika powyżej 50 pkt oznacza ożywienie w sektorze, poniżej - recesję.

Sytuację na rynkach tylko na chwilę poprawiły lepsze od prognoz dane zza oceanu. Amerykański Instytut Zarządzania Podażą (ISM) poinformował w czwartek, że wskaźnik aktywności tamtejszego przemysłu spadł w sierpniu do 50,6 pkt z 50,9 pkt w poprzednim miesiącu. Analitycy spodziewali się, że indeks spadnie do 48,5 pkt.

Spadki na europejskich giełdach zostały wyhamowane

Tuż po publikacji danych spadki na europejskich giełdach zostały wyhamowane, a część giełd wyszła na plus, m.in. CAC 40. Podobnie było w USA, gdzie Dow Jones zyskiwał 0,4 proc., Nasdaq 0,5 proc., a S&P 500 0,39 proc.

"Dane dotyczące wskaźnika ISM, to teoretycznie dobry wynik, chociaż nieco komplikujący sytuację przed posiedzeniem Fed, jakie jest zaplanowane 20-21 września. Już widać, że przynajmniej teoretycznie sytuacja w gospodarce nie jest aż tak dramatyczna, aby Fed musiał decydować się na program QE3 (trzecia runda skupu aktywów - PAP) i tym samym ewentualnie podjęte działania mogą być bardziej łagodne" - stwierdził analityk DM BOŚ Marek Rogalski.

Jak dodał, to czwartkowe dane są niekorzystne, bo im większe ryzyko stagnacji lub "niemrawego" wzrostu w USA, tym gorzej dla Europy, bo trudniej będzie pozyskać finansowanie z rynku.

Kwiecień stwierdził, że w efekcie rosnących obaw o europejską gospodarkę, umocnił się szwajcarski frank, m.in. za euro o 18.00 płacono 1,1330 franka, przed 9.00 było to nawet ok. 1,16.

Rogalski wskazał, że na umocnienie franka wpłynęły również dzisiejsze dane ze szwajcarskiej gospodarki. "O godzinie 7.45 napłynęły dane o szwajcarskim PKB w drugim kwartale. Odczyt wyniósł 2,3 proc. rdr - minimalnie poniżej szacunków na poziomie 2,4 proc. (...) Natomiast o 9.30 poznaliśmy okazało się, że indeks PMI dla przemysłu tego kraju spadł w sierpniu do 51,7 pkt, czyli był nieco lepszy od oczekiwanych 51 pkt. W efekcie frank dalej zyskuje - stwierdził Rogalski.

W efekcie umacniania się franka wobec euro, na wartości stracił też złoty. Około 18.00 za franka trzeba było zapłacić 3,66 zł. Przed 9.00 płacono "tylko" 3,57 zł. Natomiast kurs złotego wobec amerykańskiej i europejskiej waluty był stabilny, o 18.00 dolar kosztował 2,91 zł, a euro 4,15 zł.