System dystrybucji funduszy unijnych jest niewydolny, a pieniądze są źle wydawane – twierdzi Polska Izba Gospodarcza Energii Odnawialnej. I proponuje zmiany: zamiast wysokich dotacji stałe granty do wybudowanych mocy wytwórczych.
Jest za późno, by zmienić zasady przyznawania blisko 1 mld euro grantów na odnawialne źródła energii (OZE), które dostaliśmy z Unii na lata 2007 – 2013. Większość pieniędzy została już rozdzielona. PIGEO – Polska Izba Gospodarcza Energii Odnawialnej, która skupia firmy zajmujące się wytwarzaniem zielonej energii, ocenia, że w sposób nieefektywny. Dlatego, by nie powtórzyć tych błędów po 2013 r., apeluje o wprowadzenie zmian w sposobie wydawania środków unijnych na OZE.
Najważniejszą zmianą byłoby odejście od wysokich dotacji, które trafią do wąskiego grona firm. Według Michała Ćwila, dyrektora PIGEO, zamiast nich fundusze unijne powinny być dzielone w postaci stałej dopłaty do każdego wybudowanego 1 MW instalacji wytwarzającej zieloną energię. To skutecznie zlikwidowałoby istniejącą patologię w systemie wsparcia OZE.
Obecnie dotacja na farmę wiatrową to nawet 70 proc. kosztów jej budowy, a średnia cena wybudowania 1 MW to 4 – 5 mln zł. Tymczasem w konkursach granty dostają projekty, w których koszt 1 MW sięga nawet 8 mln zł. Sztuczne zawyżanie kosztów powoduje, że inwestycje są tak naprawdę w całości finansowane z pieniędzy unijnych.
Na występowanie takich nieprawidłowości zwrócił uwagę w kwietniu generalny inspektor informacji finansowej. W jego ocenie w cały proceder mogą być zaangażowane nawet grupy przestępcze.
Stały grant byłby znacznie niższy od dzisiejszych dotacji. Jego zdaniem byłoby to zachęcanie firm do inwestowania w OZE, a nie finansowanie projektów, które są bliskie progu rentowności.
PIGEO chce też, by zniknął 40-mln limit wysokości dotacji, bo jego efektem jest sztuczne ograniczanie wielkości budowanych farm wiatrowych. Zamiast dużych instalacji powstają na tym samym terenie małe. W ten sposób blokowane są najlepsze tereny wiatrowe.
Michał Ćwil podkreśla, że to wszystko powoduje, iż za pieniądze z UE, które dostaliśmy na lata 2007 – 2013, powstaną instalacje o mocy 350 – 400 MW. Gdyby obowiązywał nasz model wsparcia, to ta wartość zostałaby zwiększona do nawet 1,4 tys. MW.
Tym działaniom powinno towarzyszyć uproszczenie procedur dostępu do grantów. Obecne – w ocenie PIGEO – są skomplikowane i sprawiają trudności inwestorom.
Przyspieszenie inwestycji w zieloną energetykę jest istotne, bo Polska zobowiązała się wobec Brukseli, że do 2020 r. wyprodukuje 15 proc. energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Tymczasem obecnie jest to ok. 7,5 proc. Zdecydowana większość jednak pochodzi ze spalania biomasy. Bez znaczących inwestycji w OZE (szacunki mówią nawet o 60 mld zł) nie będziemy w stanie zrealizować unijnych celów.