Im więcej odsetek bank obiecuje zwrócić od przeprowadzanych kartą transakcji, tym więcej wprowadza obwarowań. Można jednak coś zyskać.
Na zwrot wydatków dokonanych kartą mogą liczyć już nie tylko posiadacze kart kredytowych. Coraz częściej oferta banków obejmuje też karty debetowe. W tej chwili część wydatków mogą odzyskać klienci kilkunastu instytucji finansowych.
Ostatnio do grona banków, które zwracają część wydatków kartowych, z ciekawą ofertą dołączył Idea Bank. Posiadacz jego karty debetowej otrzymuje zwrot 2 proc. wszystkich pieniędzy wydanych przy użyciu plastiku. Karta jest wydawana za darmo, ale klient musi jednocześnie zadeklarować, że będzie co miesiąc przeznaczał minimum 200 zł na plan oszczędnościowy prowadzony w banku.
– Mimo wszystko jest to ciekawa propozycja, bo nie ma żadnych limitów, więc wydając miesięcznie kartą 10 tys. zł, można dzięki zwrotom sfinansować cały plan inwestycyjny – mówi Jerzy Węglarz z firmy Home Broker.

Limity i warunki

Wiosną zwrot części pieniędzy wydawanych kartą wprowadził Bank Millennium. Teoretycznie, korzystając z popularnego rachunku Dobre Konto, można w nim liczyć na zwrot 3 proc. wydanej kwoty. Miesięcznie może to być jednak maksymalnie 50 zł i odzyskać można tylko część tego, co wydaliśmy w sklepach spożywczych, supermarketach i na stacjach benzynowych.
Generalnie im więcej bank obiecuje oddać, tym więcej warunków trzeba spełnić, by taki zwrot uzyskać. Posiadacze karty kredytowej Visa Gold Home w Eurobanku mogą dostać 5 proc., ale tylko, gdy płacą nią rachunki w marketach budowlanych. W Meritum Banku odzyskuje się 5 proc. od wszystkich rachunków opłaconych kartą kredytową na stacjach benzynowych w kraju i za granicą, ale jedynie przez trzy pierwsze miesiące posługiwania się plastikiem. W dodatku zwracana kwota nie może przekroczyć 20 zł miesięcznie, a po 3 miesiącach limit spada do 2 proc.
– Wysokość zwrotu to czasem sprytny zabieg marketingowy ze strony banku – ocenia Jerzy Węglarz.
Toyota Bank chwali się na przykład, że jego klienci mogą uzyskać zwrot nawet 4 proc. wydatków kartowych. Jest to prawda, ale może na to liczyć tylko klient, którego średnie saldo na rachunku przekracza 90 tys. zł. Jeśli saldo wynosi do 5 tys. zł, bank zwraca tylko 1 proc. wydatków. Żadnego zwrotu w Toyota Banku nie dostanie osoba, której miesięczne wpływy na rachunek są niższe niż 3,5 tys. zł.



Granica opłacalności

Dlaczego banki, instytucje nastawione na zysk, decydują się na zwrot części wydatków pokrytych za pomocą kart płatniczych? – Dzielą się z klientem zyskiem, jaki mają z takich operacji. Najczęściej przychody banku z tego tytułu wynoszą 1 – 2 proc. wartości transakcji – mówi Remigiusz Kaszubski ze Związku Banków Polskich.
W większości banków obowiązują miesięczne lub roczne limity kwot zwracanych z tytułu płatności kartą. Najczęściej jest to ok. 760 zł rocznie. Tylko w trzech instytucjach finansowych nie ma żadnych ograniczeń. Oczywiście w sytuacji, gdy nie ma limitów rocznych lub miesięcznych, zwracana kwota nigdy nie jest większa niż 1 – 2 proc. obrotów bezgotówkowych dokonywanych kartą.
Zwrot części wydatków poniesionych kartą kredytową (od niedawna także debetową) to zwykle sprytny zabieg marketingowy banku, a nie realny zarobek / ShutterStock