Angela Merkel i Nicolas Sarkozy po dzisiejszym spotkaniu będą przekonywać, że na razie nie ma potrzeby emisji obligacji gwarantowanych przez całą unię walutową. Te „na razie” ma kluczowe znaczenie.

Bo ani Niemcy, ani Francuzi nie mówią obligacjom „17” nie. Według niemieckiego ministra finansów Wolfganga Schaeublego będą one możliwe po ujednoliceniu polityki gospodarczej w unii walutowej. Według cytowanego przez „Financial Timesa” przedstawiciela Francji: „obligacje strefy euro nie mogą istnieć, gdy istnieją narodowe polityki gospodarcze i budżetowe”.

Decyzje dotyczące ujednolicania polityk strefy euro będą zapadały w ramach unii walutowej. Ewentualne postanowienia o wspólnych obligacjach emitowanych przez 17 państw strefy również. Obie będą miały ogromny wpływ na państwa UE spoza strefy. Sekretariat i Rada zarządzające unią walutową – czego chce Paryż – będą działały bez uwzględniania opinii np. Warszawy. Z kolei emisja wspólnych obligacji wpłynie na rentowność obligacji polskich.
Cytowany przez „Financial Timesa” Francuz przebudowę unii walutowej nazywa „długookresowym projektem”. Polska powinna wykorzystać ten długi okres. I – mimo nawoływań części polityków – przyłączyć się do klubu euro. Będą w nim zapadały decyzje, które kosztują tych spoza klubu znacznie więcej niż składka na fundusz ratunkowy dla Grecji czy Portugalii. Zasada „nic o nas bez nas” stała się aktualna jak nigdy.