Azja odbiła się od dna, w Europie – mimo optymistycznego otwarcia – kolejny dzień zakończył się silnymi spadkami na giełdzie.

Po zamknięciu notowań w Azji wydawało się, że najgorsze już za nami. Większość ważnych giełd na Dalekim Wschodzie wzrosła, co zdaniem ekspertów wywołała wtorkowa obietnica amerykańskiej Rezerwy Federalnej o zachowaniu rekordowo niskich stóp przez najbliższe dwa lata. 2,3 proc. zyskał hongkoński Hang Seng, o 1 proc. podniosła się wartość japońskiego Nikkei 225. Niższe wzrosty, o 0,9 proc., odnotowali maklerzy w Szanghaju (indeks CSI 300).

Rosły też giełdy w Australii i Indiach. Słowem – optymizm zapanował niemal wszędzie poza Koreą Południową, która zakończyła dzień na niewielkim, 0,3-proc. minusie. W Seulu jednak niepokój został wywołany nie tyle sytuacją w światowych finansach, ile kolejną wymianą ognia z siłami północnokoreańskimi w rejonie wyspy Yeonpyeong.

„Jak długo będzie istniał strach co do globalnych danych makroekonomicznych, tak długo rynki pozostaną chwiejne. Sądzimy jednak, że ryzyko nie jest aż tak duże, jak się tego obawiają inwestorzy. Następne tygodnie powinny ułatwić inwestorom znalezienie dobrych punktów wejścia” – napisali analitycy Macquarie Securities Korea.

Dobre nastroje przeniosły się początkowo do Europy. Giełda w Paryżu trwała nad kreską do 13, parkiety we Frankfurcie i w Londynie wytrzymały o godzinę dłużej. Później rozpoczął się zjazd w dół. Zdaniem ekspertów to przede wszystkim rezultat fatalnego otwarcia za oceanem. Dow Jones Industrial Average, S&P 500 i Nasdaq Composite solidarnie straciły po ok. 2,5 proc. Liderami spadków były instytucje finansowe. Bank of America tracił na otwarciu 6,5 proc., American Express poszedł w dół o 4,8 proc., zaś J.P. Morgan Chase – o 4,2 proc. Absolutnym rekordzistą okazał się Disney z 13-proc. zjazdem na początek notowań.

Tak zły bilans otwarcia wytrącił z równowagi inwestorów na Starym Kontynencie. Rozpoczął się stopniowy spadek wartości indeksów. Francuski indeks CAC 40 spadł o 5,5 proc., brytyjski FTSE 100 – o 3 proc., zaś niemiecki DAX – o 5,1 proc. Podzieliły się za to giełdy naszego regionu. Zyskiwały indeksy na Bałkanach i w krajach bałtyckich. Spadki dominowały w państwach wyszehradzkich, Rosji i na Ukrainie. Czerwoną latarnią okazała się giełda w Budapeszcie, która straciła aż 6,7 proc. Blisko był polski WIG20, który na zamknięciu stracił 5,2 proc.

Wzrosła także wartość CDS, czyli ubezpieczenia na wypadek bankructwa poszczególnych państw. Pięcioletnie CDS Francji, państwa numer jeden z grona AAA w kolejce do obniżenia ratingu, skoczyły ze 157,89 we wtorek do 163,63 punktów bazowych. Jeszcze przed tygodniem wartość ta była o 24 punkty bazowe niższa.

Obecnie francuski CDS jest dwukrotnie droższy niż analogiczny instrument w odniesieniu do długu brytyjskiego czy niemieckiego. Skoczył także koszt ubezpieczenia zadłużenia Grecji, Hiszpanii i Portugalii.