Choć przyjęcie przez Kongres ustawy podnoszącej limit długu dało Stanom Zjednoczonym chwilę oddechu, ich problemy jeszcze się nie skończyły. Wiele zależy od tego, jak zawarty kompromis ocenią agencje ratingowe.
Zgodnie z porozumieniem – przyjętym w poniedziałek wieczorem przez Izbę Reprezentantów i wczoraj przez Senat – maksymalny pułap zadłużenia wzrośnie do końca 2012 r. z obecnych 14,3 bln dolarów o kolejne 2,4 bln, co zostanie zrównoważone oszczędnościami na taką samą sumę, ale w ciągu 10 lat.
To kwestia czasu
To znacznie mniej, niż oczekiwały agencje z wielkiej trójki. Standard & Poor’s, która jako pierwsza, już w kwietniu, obniżyła długoterminową perspektywę wiarygodności 10-letnich obligacji USA, jeszcze przed zawarciem porozumienia mówiła o oszczędnościach w wysokości 4 bln. To miał być warunek utrzymania najwyższej oceny AAA. I wprost groziła, że brak porozumienia skończy się niemal natychmiastową degradacją. Moody’s i Fitch wypowiadały się nieco bardziej powściągliwie, ale nie ma wątpliwości, że poszłyby śladem S&P.
Teraz powstaje pytanie, co zrobią agencje w sytuacji, gdy udało się uniknąć natychmiastowej niewypłacalności, ale porozumienie jest raczej odsuwaniem problemu w czasie niż jego rozwiązaniem. Na dodatek głosowanie w Kongresie zbiegło się z nieoczekiwanie słabymi wynikami amerykańskiej gospodarki, wskazującymi na jej ponowne spowolnienie. Przed głosowaniem w Senacie żadna agencja się jeszcze nie wypowiedziała.
Ale analitycy sądzą, że obniżenie oceny wiarygodności USA jest tylko kwestią czasu. – Wygląda na to, że jest porozumienie, ale liczby nie uspokoją agencji ratingowych. Jestem niemal pewien, że Ameryka straci status AAA – mówi Julian Jessop, główny ekonomista z Capital Economics. Jego zdaniem może to nastąpić nawet w tym tygodniu, choć dopuszcza on też taki scenariusz, że agencje dadzą politykom czas na wypracowanie długoterminowego porozumienia.
Kompromis? Ale jaki?
Słabością osiągniętego kompromisu jest bowiem to, że większość konkretów trzeba będzie dopiero wynegocjować. Komisja złożona z przedstawicieli Republikanów i Demokratów ma do 23 listopada przedstawić propozycje oszczędności, które musi później zatwierdzić Kongres.
– Uniknięcie najgorszego scenariusza, jakim jest niewypłacalność Departamentu Skarbu, nie zabezpieczy przed utratą statusu AAA. Teraz się okaże, co będzie, gdy USA zostaną zdegradowane – uważa z kolei Kevin Daly z Aberdeen Asset Management.
Przekonania co do tego, czy osiągnięty kompromis pozwoli uniknąć obniżenia ratingu, nie ma nawet sekretarz skarbu Timothy Geithner. Podczas wczorajszego wywiadu dla stacji ABC na pytania o to odpowiadał: „Nie do mnie należy ocena, tylko do agencji” oraz „Nie wiem, trudno powiedzieć”.
Mimo że kwietniowa zmiana perspektywy na negatywną zatrzęsła rynkami, nie ma jednak wątpliwości, iż ewentualne obniżenie ratingu będzie mniejszym wstrząsem niż brak porozumienia w ogóle. Niewypłacalność Stanów Zjednoczonych, nawet tylko czasowa, skończyłaby się najprawdopodobniej paniką na giełdach trudną do przewidzenia.