Chce zmiany terminów pośrednich, czyli tzw. kamieni milowych, ale wciąż deklaruje gotowość do wybudowania drogi na Euro 2012 – ustalił „DGP”. Jednak modyfikacja harmonogramu będzie oznaczać, że wpuszczenie kierowców na autostradę w czerwcu 2012 r. stanie się w praktyce nierealne.
Na biurku Lecha Witeckiego, szefa Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, leży już oświadczenie Eurovii z propozycją zmian. To zaskakujący zwrot w trwających drugi tydzień negocjacjach. Wcześniej Francuzi zaakceptowali wszystkie warunki postawione przez rząd, w tym daty zakończenia kolejnych kamieni milowych, żądając za ukończenie A2 niemal 1,5 mld zł, czyli dwa razy więcej niż chiński Covec. Eurovia zaprzecza, ale kwoty nie podaje.
Firma zmienia front. Dlaczego? Obie strony – GDDKiA oraz wykonawca – milczą.
– Negocjacje trwają – ucina Tomasz Latawiec, rzecznik Eurovii. Urszula Nelken, rzeczniczka GDDKiA, zapewnia, że na wszystkie pytania odpowie, ale dopiero po zakończeniu rozmów. Kiedy? I tego nie wiadomo. Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury, zapewniał w ubiegłym tygodniu, że umowy na dokończenie A2 będą podpisane do końca lipca. Wcześniej Donald Tusk obiecał, że w tym terminie ruszą już prace, a na Euro 2012 auta zostaną wpuszczone na A2.
Z tego powodu GDDKiA chce, by wykonawcy na A2 realizowali zadania w ekspresowym tempie; terminy zakończenia kolejnych etapów były wpisane do kontraktu. Warunki są takie: do 15 listopada położona jest betonowa podbudowa autostrady, czyli jej pierwsza warstwa, dwa tygodnie później – gotowe są obiekty inżynieryjne, takie jak wiadukty i mosty, w połowie kwietnia 2012 r. leży tzw. wiążąca warstwa drogi, a 30 maja zagwarantowana jest przejezdność na w pełni oznakowanej i bezpiecznej dla kierowców trasie.
Za niedotrzymanie terminów wykonawcom grożą kary za każdy dzień opóźnienia na każdym z czterech kamieni milowych w wysokości 0,02 proc. wartości wynegocjowanego kontraktu – wynika z naszych informacji. W przypadku 1,5 mld zł daje to 300 tys. dziennie i 9 mln za miesiąc opóźnienia.
Z rozmów, jakie przeprowadziliśmy z przedstawicielami spółek zaangażowanych w budowę polskich dróg, wynika, że wszyscy zainteresowani dokończeniem budowy A2 wliczyli potencjalne kary w proponowaną cenę. Jeden z drogowych szefów przyznał, że szacując wysokość oferty na pierwszy odcinek A2, założył opóźnienia na każdym z kamieni milowych, w tym oddanie drogi po Euro 2012 i zapłatę kar COVEC, w łącznej wysokości ok. 80 mln zł. Za ukończenie trasy chciał blisko 1,3 mld zł.
Żądania Eurovii mogą znacznie opóźnić wybór wykonawców na A2. Rząd przyjął, że tylko wykonawcy, którzy pozytywnie odpowiedzą na wszystkie dziewięć pytań zawartych w rozesłanej do firm ankiecie na początku kwalifikacji, będą mogli przejść do fazy negocjacji. Takich odważnych była garstka, z których GDDKiA wybrała Eurovię do blisko 30-km odcinka A oraz Dolnośląskie Surowce Skalne do 20-km fragmentu C. Szef jednej z konkurencyjnych firm, który od początku uważał rządowy harmonogram za nierealny, mówi „DGP”: jeśli teraz GDDKiA zmieni terminy kamieni milowych, będę protestować.
Inną strategię obrały DSS. Spółka wystartowała do negocjacji z bardzo niską ceną. Z naszych informacji wynika, że jest to blisko 650 mln zł. Czyli zaledwie o ok. 120 – 130 mln zł więcej od Chińczyków. Zdaniem konkurencji za taką cenę nie da się ukończyć inwestycji i zarobić. DSS walczą jednak o coś więcej niż tylko o kontrakt. Giełdowa spółka zainwestowała 108 mln zł w zakup od Skarbu Państwa Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych. Transakcja została sfinalizowana zaledwie przed kilkoma miesiącami i była skrojona pod kontrakty na A2. Po zerwaniu umowy z CoveC DSS zostały bez głównego wykonawcy i z hałdami surowców do budowy dróg. Składając tak niską ofertę, walczą o przynajmniej częściowy zwrot zainwestowanych w kopalnię pieniędzy. Z naszych informacji wynika, że w ubiegły czwartek ok. godz. 21 spółka złożyła oświadczenie, że akceptuje wszystkie rządowe warunki i jest gotowa podpisywać kontrakt. DSS zgodziły się również na zapłatę kar umownych za opóźnienia.