Coraz mniej prawdopodobne, że roboty na porzuconych przez chińskich drogowców odcinkach autostrady z Łodzi do Warszawy ruszą w tym miesiącu.
Premier Donald Tusk kilkakrotnie zapewniał, że prace na A2 ruszą w drugiej połowie lipca. Wczorajsza deklaracja ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka nie brzmiała już tak optymistycznie. – Trwają negocjacje i po ich zakończeniu będzie możliwe podpisanie umowy, Powinno to nastąpić jeszcze w lipcu – mówił w Brukseli.
Wcześniej GDDKiA poinformowała też, że negocjuje dokończenie budowy odcinka C z polsko-czesko-niemieckim konsorcjum, w skład którego wchodzą Dolnośląskie Surowce Skalne (DSS), a w sprawie odcinka A z konsorcjum firm Eurovia i Warbud. Obie firmy są w doskonałej pozycji negocjacyjnej – nieoficjalnie wiadomo, że za dokończenie prac mogą żądać nawet dwukrotnie wyższych kwot, niż pierwotnie chcieli Chińczycy.
Konsorcjum z liderem COVEC miało wybudować dwa odcinki A2 między Strykowem a Konotopą: A o długości 29,2 km za 754,5 mln zł oraz odcinek C o długości 20 km za 534,5 mln zł.
GDDKiA zrezygnowała z usług chińskiej firmy, kiedy przestała ona płacić podwykonawcom.