Rząd jest coraz bliżej zlecenia kontraktów na dokończenie autostrady Łódź – Warszawa. Na placu boju pozostały francuska Eurovia i wspierana przez czesko-niemieckie konsorcjum polska spółka DSS
Rząd jest coraz bliżej zlecenia kontraktów na dokończenie autostrady Łódź – Warszawa. Na placu boju pozostały francuska Eurovia i wspierana przez czesko-niemieckie konsorcjum polska spółka DSS
W nocy z piątku na sobotę Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wybrała do wyłącznych negocjacji na budowę 20-km odcinka C autostrady A2 Dolnośląskie Surowce Skalne. Dziś ruszą szczegółowe rozmowy.
Jeszcze w piątek przebywający w Mongolii Jan Łuczak, prezes DSS, mówił „DGP”, że nie jest pewny kwalifikacji do finałowej rozgrywki. Z naszych informacji wynika, że o umowę ostro walczył polski oddział autriackiego Strabagu, który buduje już sąsiedni odcinek D. Przystał na wszystkie warunki rządu i zaoferował atrakcyjną cenę. Taka polityka wpisuje się w ostatnie poczynania Strabagu. W połowie czerwca zdobył on kontrakt na jeden z odcinków drogi S3 z ceną o 57 proc. niższą od kosztorysu! Za tyle nie chcieli budować nawet Chińczycy. Tym razem szarża się nie powiodła, bo DSS, głównego podwykonawcę wyrzuconych z budowy Chińczyków, trudno było przebić pod względem dostępu do materiałów, znajomości projektu i jakości robót już wykonanych na odcinku C.
Z informacji „DGP” wynika, że DSS jeszcze przed ogłoszeniem decyzji GDDKiA intensywnie poszukiwały kolejnych partnerów. Niewykluczone, że do konsorcjum wejdzie Polimex-Mostostal, który buduje po sąsiedzku odcinek B. Nie wziął udziału w rządowych kwalifikacjach, bo nie zaakceptował wyśrubowanych warunków. Na razie grupę tworzą DSS i czesko-niemiecka spółka Boegl & Krysl.
W ubiegły poniedziałek GDDKiA wybrała do ostatecznych negocjacji na dokończenie ponad 29-km odcinka A autostrady A2 Eurovię kontrolowaną przez francuski koncern Vinci. W piątek odbyła się kolejna runda negocjacji.
Eurovia, która starała się też o kontrakt na odcinek C, przed weekendem deklarowała, że może wejść na plac budowy z dnia na dzień. Przy realizacji robót na obu chińskich odcinkach firma będzie bazować na siłach własnych partnerów w konsorcjum, m.in. Warbudu. – Nie wykluczamy skorzystania z podwykonawców już realizujących roboty na tych odcinkach. Ale z uwagi na duży potencjał własny tylko przy założeniu, że oferty podwykonawców będą rozsądne – mówi Przemysław Skonieczny, wiceprezes Eurovii.
To śmiała deklaracja, bo wśród firm porzuconych przez chiński COVEC rośnie niezadowolenie. Część z nich wciąż nie dostała pieniędzy. Grożą, że w przypadku wyboru nowych wykonawców nie wpuszczą ich na budowę.
Szefowie firm, które brały udział w rozmowach z GDDKiA na temat dokończenia A2, twierdzą, że kluczem do sukcesu będzie szybki przepływ pieniędzy za wykonane roboty. Eurovia zapowiada współfinansowanie budowy z własnych środków. – Finansowanie kontraktu będzie wspierane przez Grupę Vinci – zdradza nam Przemysław Skonieczny.
Zapewnia on, że do Polski ściągnięci mogą być także pracownicy czeskiej i niemieckiej Eurovii. Pierwsza kończy realizację ok. 50-km odcinka autostrady R1 na Słowacji, a druga zejdzie wkrótce z placu budowy lotniska pod Berlinem. Rdzeń kadry inżynierskiej i parku maszyn będzie pochodzić z budowy drogi S7 w okolicach Elbląga, która właśnie jest oddawana do użytku.
Premier Donald Tusk zapowiada, że trasa A2 ma być gotowa na początku czerwca 2012 r., kiedy ruszają piłkarskie mistrzostwa Europy. Na budowę pozostało więc zaledwie 10 miesięcy. Dotychczas najszybciej wybudowanym odcinkiem autostrady jest A2 Stryków – Konin. Czas realizacji: 19 miesięcy. Co na to Eurovia?
– Zakończenie tych robót w planowanym terminie, z dochowaniem odpowiedniej jakości i za uzgodnioną cenę jest bardzo trudne, ale możliwe – mówi Przemysław Skonieczny.
PRAWO
Wolna ręka na A2
Wykonawcy rozpoczętych odcinków autostrady A2 zostaną wybrani w trakcie negocjacji z wolnej ręki. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, inwestor prowadzący budowę, wybrał je zamiast długotrwałej procedury przetargowej. Ale możliwe jest złożenie przez którąś z odrzuconych firm protestu w sprawie trybu wyboru wykonawcy. GDDKiA przekonuje, że jest on w pełni zasadny, bo efekty wykonanych już robót mogłyby przy dłuższej przerwie w budowie ulec zniszczeniu. A brak drogi, która nie powstanie na czas, spowoduje straty związane z kosztami ekonomicznymi i społecznymi. MASZ
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama