Premier Donald Tusk powiedział w piątek, że jego rząd nie zakłada żadnej noweli budżetowej w 2011 r., a w roku 2012 chce zredukować deficyt budżetowy do poziomu 3 proc.

"Podstawowe cele, które założyliśmy sobie powinniśmy osiągnąć bez żadnych zmian" - zapewnił premier, który w piątek przebywa z wizytą w Pradze.

Szef rządu powiedział ponadto, że z informacji ministra finansów Jacka Rostowskiego wynika, iż możliwe jest także zmniejszenie deficytu budżetowego w 2012 r. do poziomu 3 proc. "Jestem przekonany, że ten ambitny cel redukcji deficytu budżetowego do wysokości 3 proc. wymagany przez UE osiągniemy" - dodał Donald Tusk.

Premier wyjaśnił, że "dynamika finansów publicznych w Polsce każe z ostrożnym i umiarkowanym optymizmem podchodzić do celów ograniczenia deficytu", jaki rząd sobie założył, zarówno w materiałach przesłanych do Komisji Europejskiej, jak i w budżecie na rok 2011, który jest realizowany, a także w projekcie budżetu na rok następny.

Ten ostrożny optymizm, zdaniem Tuska, ma związek m.in. z ostatnimi danymi dotyczącymi inflacji w Polsce. Jak zaznaczył, wszystko wskazuje bowiem na to, że inflacja w Polsce nie będzie tak wysoka jak się tego obawiano jeszcze kilka tygodni temu.

Premier zaznaczył przy tym, że źródła inflacji w Polsce czy Czechach są dziś poza tymi krajami. Jak dodał, jej poziom zależy przede wszystkim od ceny surowców i żywności. "Wpływ rządu czeskiego czy polskiego na cenę ropy, albo światowe ceny zbóż, cukru albo zbiory w wymiarze globalnym, nasz wpływ jest oczywiście delikatnie mówiąc ograniczony" - zaznaczył Donald Tusk.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego ceny towarów i usług konsumpcyjnych w czerwcu wzrosły o 4,2 proc. w stosunku do czerwca 2010 roku, a w porównaniu z majem 2011 r. spadły o 0,4 proc.