Straciliśmy ok. 40 mln zł unijnych dotacji. I to tylko na jednym programie związanym z wejściem Polski do strefy Schengen. Czy na tym się skończy, czas pokaże, bo kontrolerzy z UE zbadają trzy kolejne wielkie projekty.
To kolejny przykład, że mamy problem z wydawaniem unijnych pieniędzy: jak dowiedział się „DGP” musimy oddać niemal 30 mln zł z dotacji wziętych na rozbudowę i przystosowanie do funkcjonowania w układzie z Schengen warszawskiego Okęcia (dotacja wyniosła niemal 10 milionów euro) i modernizację przejścia granicznego z Ukrainą w Medyce. Ich wydawanie nadzorowali kolejni wojewodowie, a kontrolowali ich urzędnicy z MSWiA. – Potwierdzam, że po kontroli Komisja Europejska uznała, że nie wszystkie działania mogą być finansowane z instrumentu finansowego Schengen. W sumie kara na obydwu projektach wynosi 7 milionów 153 tysiące euro (ponad 28 milionów złotych) – mówi rzecznik resortu spraw wewnętrznych Małgorzata Woźniak.
Odmawia jednak szczegółowych informacji o uwagach audytorów z Brukseli. Zastrzeżenia mogły jednak dotyczyć kupowania innych urządzeń niż pierwotnie opisane w projekcie.
Przypomnijmy, że wcześniej na łamach „DGP” ujawniliśmy, że po tej samej kontroli milion euro straciła Komenda Główna Policji, a niemal dwa razy więcej celnicy.
W sumie przebadano 22 projekty spośród 50, które w latach 2005 – 2007 były finansowane w związku z układem Schengen. Jak dowiedzieliśmy się w MSWiA, błędy dotyczą 2,5 procent wszystkich środków, czyli około 40 milionów złotych. – Za standard uznaje się, gdy nieprawidłowości nie przekraczają 2 proc. Generalnie nie popełnia błędów ten, kto nic nie robi. Jednak takich kontroli należy się spodziewać więcej, gdyż wkrótce kończy się unijna perspektywa budżetowa – komentuje były wiceminister rozwoju regionalnego profesor Jerzy Kwieciński.
Według ekspertów, z którymi rozmawiał „DGP”, wśród zagrożonych karami są największe projekty informatyczne finansowane z różnych funduszy Unii Europejskiej. Urzędnicy z Brukseli szczegółowo mogą badać m.in. programy pl.id, e-puap oraz e-zdrowie. Wszystkie są kosztowne i już dawno powinny działać, a warunkiem wydawania unijnych pieniędzy jest efektywność.
Wart ok. 360 mln zł (85 procent wkładu unijnego) przetarg na e-zdrowie ruszył dopiero niedawno, choć środki na ten cel były zarezerwowane od kilku lat.
– Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się go uruchomić, choć nie zostało znowelizowane prawo, czyli tak naprawdę nie było wiadomo, jakie funkcje ma spełniać gotowy system – krytykował na naszych łamach poseł Bolesław Piecha, członek sejmowej komisji zdrowia.
Według komentatorów powodem uruchomienia przetargu była obawa resortu zdrowia o to, że nie zdąży wykorzystać przyznanych przez Unię środków.
Inne zagrożenie dotyczy budowanej za 140 mln zł przez resort spraw wewnętrznych platformy e-puap2. – Miała pozwolić ludziom na załatwianie przez internet swoich spraw w urzędach. Po pięciu latach budowy niemal nikt z niej nie korzysta – krytykują specjaliści.
Jeszcze inne problemy związane są z wartym 370 mln zł (85 proc. finansowania z UE) projektem pl.id. Niemal do ostatniej chwili MSWiA obiecywało, że nowoczesnym dowodem elektronicznym będziemy się posługiwać od 1 lipca. W ostatniej chwili znowelizowano ustawę o dowodach osobistych i teraz obowiązuje data lipiec 2013.
– Wątpię, aby nawet do tego czasu były gotowe, co może spowodować problemy z rozliczeniem tej gigantycznej dotacji – mówi „DGP” jeden z byłych ministrów spraw wewnętrznych.
PRAWO
UE pilnuje, czy pieniądze są prawidłowo wydawane
Kara nałożona na wojewodów mazowieckiego i podkarpackiego jest efektem kontroli zleconej przez Komisję Europejską w specjalnym trybie. Zleciła ona audyt losowo wybranych projektów realizowanych przy udziale finansowych środków pochodzących z funduszu Schengen – już po ich formalnym zakończeniu.
W praktyce oznacza to, że badanie zostało przeprowadzone nawet dwa lata po ich refundacji. Głównymi celami tej kontroli było sprawdzenie, czy zachowano cele projektów, czy są utrzymywane i czy usprawniły dofinansowywany obszar.
– Mówiąc w skrócie, weryfikowali, czy był sens wydawać unijne pieniądze – powiedział urzędnik resortu finansów. Poza tym specjalnym trybem kontroli projekty są również weryfikowane podczas ich trwania. Zajmuje się tym specjalny departament Ministerstwa Rozwoju Regionalnego lub np. w przypadku funduszy Schengen – sam resort spraw wewnętrznych i administracji. Według doświadczonych urzędników Komisja Europejska zleca dodatkowe audyty najbardziej kosztownych i najdłużej trwających projektów. Wtedy do Polski przyjeżdża grupa wyszkolonych audytorów, którzy dokładnie sprawdzają, na co i w jaki sposób wydawane są unijne środki. Często są znacznie bardziej surowi niż polski Urząd Zamównień Publicznych czy sądy powszechne, które rozstrzygają spory.