Zdaniem Radziwiłła osłabienie złotego jest sygnałem zniecierpliwienia rynków co do konsekwentnego i ostatecznego rozwiązania problemów wewnątrz strefy euro. "Oczywiście niepokój jest duży, bo dotyczy trzeciego największego kraju strefy euro, czyli Włoch. To jest poważne zagrożenie. Poziom zadłużenia jest tam wysoki, przy rosnących kosztach jego obsługi jest tam ryzyko poważnych trudności. Jeśli o nas chodzi, to jest tylko rykoszet" - powiedział dziennikarzom w Sejmie wiceminister.
Dodał, że osłabienie złotego jest stosunkowo duże, ale poziom naszego długu jest "fundamentalnie dość stabilny". "Jesteśmy daleko od centrum tego kryzysu" - uważa wiceminister. Jego zdaniem złoty ma szansę się umacniać, "po szczycie tych problemów". Pytany, czy MF rozważa sprzedaż euro na rynku, Radziwiłł powiedział, że "cały czas sprzedajemy i dzisiaj także sprzedawaliśmy", co jest konsekwencją umowy resortu finansów z NBP. Dodał, że także w poniedziałek ministerstwo wymieniało euro na rynku.
"Naszym celem nie jest kurs. Sprzedaż wpływa stabilizująco, ale to jest wtórny efekt sprzedaży" - powiedział. Zastrzegł, że celem MF nie jest umocnienie bądź osłabienie złotego. Radziwiłł dodał, że MF ma "sporo euro w tej chwili do wymiany" i będzie dalej sprzedawać tę walutę. Zastrzegł, że wielkość sprzedaży wynika z potrzeb beneficjentów środków unijnych.
Radziwiłł pytany był, czy wysoki kurs franka szwajcarskiego nie stanowi zagrożenia dla systemu bankowego. "To jest bardzo punktowy moment (...) można spodziewać się, że wzmocnienie franka szwajcarskiego będzie trwało jakiś czas. Jeśli chodzi o efekt dla systemu bankowego, na obsługę kredytów walutowych, to jest bardzo punktowe, może się odbić wyższymi wpłatami jednej czy dwóch rat. Potem sytuacja wróci do normy. Nie jest to zagrożenie dla systemu albo dla ludzi, którzy mają kredyty wyrażone we franku szwajcarskim" - powiedział.
Pytany, czy rząd może podjąć działania w celu osłabienia kursu franka, powiedział, że to "rynek wyznacza kursy walutowe, a rząd nie podejmuje decyzji w takich sprawach".