Konsumpcja wewnętrzna trzyma się mocno. Chętnie korzystamy też z kapitału zagranicznego, i to zarówno portfelowego, jak i w formie inwestycji bezpośrednich – wynika z opublikowanych przez Narodowy Bank Polski danych dotyczących bilansu płatniczego.
Przy okazji bank centralny dokonał też korekty w górę deficytu rachunku bieżącego za poprzednie lata. A że za 2010 r. była niższa, niż spodziewał się rynek, to informacja ta pozytywnie wpłynęła na złotego.
Z danych NBP wynika, że deficyt rachunku bieżącego za zeszły rok zwiększył się po korekcie z 3,4 proc. do 4,5 proc. PKB. Znaczna część ekonomistów oczekiwała jednak, że będzie jeszcze o 0,2 pkt proc. wyższy, a pesymiści, że przekroczy 5 proc.
– Te lepsze dane natychmiast przyczyniły się do umocnienia złotego do wszystkich walut – mówi Ignacy Morawski, ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości. Euro straciło na rynku forex 0,22 pkt proc. Jego kurs spadł poniżej 4 zł. Frank szwajcarski 0,89 pkt proc. – do 3,32 zł, a dolar 0,62 pkt proc. i kosztował 2,77 zł.
Poziom deficytu rachunku bieżącego wskazuje, w jakim stopniu dana gospodarka uzależniona jest od kapitału zagranicznego. – Obecny poziom wskazuje na to, że nasza gospodarka nie jest w stanie w sposób zrównoważony rozwijać się szybciej niż w tempie 4 proc. rocznie lub lekko powyżej. Jeśli zaczniemy mocniej korzystać z kapitału zagranicznego, będzie nam groziło przegrzanie gospodarki – tłumaczy Morawski. Uważa, że Polacy powinni nauczyć się oszczędzać i inwestować własne pieniądze.
Jednak z danych NBP wynika, że nasza konsumpcja trzyma się mocno, podobnie jak inwestycje zagraniczne. Saldo rachunku bieżącego wyniosło minus 3,4 mld euro. Było o niemal 1,2 mld euro wyższe niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Złożyło się na to m.in. wysokie, wynoszące niemal 1,9 mld euro ujemne saldo obrotów towarowych. Eksport towarów wyniósł 33,4 mld euro i był o 17,8 proc. wyższy niż przed rokiem. Ale import rósł jeszcze szybciej – o 19,1 proc. do 35,3 mld euro.
– Jesteśmy krajem na dorobku. Dlatego nie ma w tym nic nagannego, że więcej konsumujemy, a przez to sprowadzamy do kraju więcej towarów, niż od nas wysyłamy. Konsumpcja jest jednym z motorów gospodarki – mówi Adam Czerniak, ekonomista Invest-Banku.
Rosnącą konsumpcję równoważy zagraniczny kapitał płynący do Polski. Saldo jego inwestycji było dodatnie i wyniosło 15,2 mld euro. W tym saldo zagranicznych inwestycji bezpośrednich wyniosło 3,7 mld euro. Wpłynęły na to reinwestowanie zysków, napływ pieniędzy zarówno na podnoszenie kapitału polskich przedsiębiorstw, jak i z tytułu instrumentów dłużnych.
Zainteresowaniem cieszyły się także papiery wartościowe polskiego rządu. W pierwszym kwartale inwestorzy wydali na nie ponad 2 mld euro. Jeśli zainteresowanie naszym rynkiem będzie rosło, złoty będzie się umacniał.