13.06. Warszawa (PAP) - Ekspert rynku transportowego Jakub Majewski o rozwiązaniu umowy z Covec:

"Nie jestem zdziwiony zerwaniem kontraktu z Covec. Jeśli ktoś zobowiązał się w umowie do wybudowania czegoś za określoną cenę i po jakimś czasie opowiada, że tego nie zrobi, to nie wywiązuje się z umowy. W takim przypadku jedyną możliwą konsekwencją jest wyrzucenie go. Nie widzę powodu, dla którego Chińczycy, którzy dwa tygodnie temu zasygnalizowali, że nie chcą budować drogi, nagle mieli zmienić zdanie. Tego należało się spodziewać, szkoda tylko, że to stało się tak późno, bo tylko zmarnowaliśmy czas. Zamiast dyskutować dwa tygodnie o Chińczykach można było już te dwa tygodnie wykorzystywać na zrobienie nowego przetargu.

Przeciętny czas przetargu to jest w tej chwili około 260 dni. Tyle trwa rozstrzygnięcie tego typu przetargu w drogownictwie. Jak teraz ogłosimy ten przetarg, to jeśli mielibyśmy niesamowite szczęście - a nie wiem, na jakiej postawie mielibyśmy sądzić, że wykonawcy nie będą protestować, nie będą dyskutować o ofertach - to ten czas będzie taki, jak zawsze. Czeka nas więc dziewięć miesięcy przetargu. Ale nawet jeśli byłyby cztery - to i tak będzie zima. Czyli ten sezon budowlany jest zmarnowany. Jeżeli mówi się, że ta droga jest wykonana w 20 proc., to jak ktoś ma tę drogę dokończyć w trzy miesiące? Jeśli ktoś mówi, że ta droga będzie gotowa na Euro, to de facto mówi, że droga będzie wybudowana w trzy miesiące.

"Zrobiono przetarg i zasłaniając się prawem zamówień wybrano najtańszą ofertę"

(...) Zrobiono przetarg i zasłaniając się prawem zamówień wybrano najtańszą ofertę. Teraz słyszymy, że okoliczności są tak nadzwyczajne, że przetargu na dokończenie inwestycji w ogóle może nie być, mówi się o jakichś negocjacjach. Na jakiej zasadzie, jak to prawnie spiąć? Teraz Generalna Dyrekcja wybierze sobie jakiegoś wykonawcę? I spodziewamy się, że inni wykonawcy przyjmą to z pokorą? Mało prawdopodobne.

(...) Mleko się rozlało, już tej drogi nie będzie (na Euro 2012). Nie należy teraz jakichś gorączkowych ruchów robić, bo nie możemy sobie chyba pozwolić na to, żeby zaraz kolejny wykonawca nam zszedł z placu budowy."