Kukurydza to najpopularniejsze zboże na świecie. W 2009 r. (najnowsze kompletne dane) jej światowe plony sięgnęły ponad 817 mln ton. To około 100 mln ton więcej niż ryżu i 200 mln ton więcej niż pszenicy, dwóch pozostałych filarów wyżywienia. Przyczyna jest prosta. Uprawianie kukurydzy jest najbardziej optymalne

Jako obywatele sytego i coraz bardziej zurbanizowanego Zachodu odzwyczailiśmy się od myślenia o gospodarce w kategoriach rolniczych. Nie doceniamy roślin, zapominając, że to na nich zbudowane są fundamenty globalnego ładu gospodarczego. Wśród nich szczególnie ważne jest jedno ziarno: kukurydza. Często nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak wszechobecna jest w życiu każdego z nas.

Kukurydza to najpopularniejsze zboże na świecie. W 2009 r. (najnowsze kompletne dane) jej światowe plony sięgnęły ponad 817 mln ton. To około 100 mln ton więcej niż ryżu i 200 mln ton więcej niż pszenicy, dwóch pozostałych filarów wyżywienia. Przyczyna jest prosta. Uprawianie kukurydzy jest najbardziej optymalne. Weźmy choćby ryż: wprawdzie bogaty w proteiny, ale kłopotliwy w uprawie. Z kolei pszenica odwrotnie: łatwo ją uprawiać, lecz protein ma mało. Tylko kukurydza łączy w sobie łatwość uprawy i wysoką zawartość białek. Trudno się więc dziwić, że dwa pierwsze miejsca w jej produkcji zajmują największe gospodarki globu: zarówno bogate USA, jak i dorabiające się Chiny.

Na terenie dzisiejszego Meksyku (skąd pochodzi) kukurydza była rośliną o znaczeniu mitycznym. Brytyjski historyk rolnictwa Richard Mabey, autor „Kulturowej historii chwastów”, przypomina, że już w najwcześniejszych podaniach pojawia się historia o wielkim drzewie kukurydzianym. Jego odkrywcy stanęli wówczas przed pierwszym gospodarczym wyborem: mogli się żywić zrzucanymi przez roślinę nasionami, lecz ulegli pokusie i ścięli pradrzewo, by zjeść je w całości. Ta niegospodarność szybko się na nich zemściła. Zasoby skonsumowano i tylko kilku przedsiębiorczych tubylców zdecydowało się zachować ziarna, które ponownie zasadzono. Z nich wyrosły jednak małe kolby – matka natura ukarała chciwość.

Proces odwracania ówczesnej tragedii trwał aż do czasów współczesnych. Przez setki lat zarówno Majom czy Aztekom, jak i europejskim kolonizatorom (którzy rozwieźli kukurydzę po świecie) chodziło o to, jak zintensyfikować plony. Próbowano obsadzania kukurydzy chwastami takimi jak koniczyna, by zwiększyć zawartość azotu w glebie (pisze o tym np. XVIII-wieczny angielski przyrodnik William Ellis). Na nic. Jej uprawy udało się zintensyfikować dopiero w latach 60. XX w., gdy popularyzacja tzw. procesu Habera-Boscha (Niemcy z koncernu BASF, którzy wymyślili, jak tanio pozyskiwać azot z powietrza) zrewolucjonizowała rolnictwo, uniezależniając produkcję od naturalnych nawozów.

Pomogło to nie tylko zmienić życie mieszkańców bogatego Zachodu i wyeliminować w tej części świata zagrożenie głodem. Zaowocowało również dalszym zarabianiem na roślinach, których nagle było w nadmiarze. I znów najbardziej do dalszej obróbki nadawała się kukurydza, która stała się surowcem dla wszelkiego rodzaju produktów: tworzyw sztucznych, farb, klejów, opakowań, a nawet pieluch dla niemowląt czy pasty do zębów. Michael Pollan w swojej książce „The Omnivore's Dilemma” (Dylemat wszystkożercy) twierdzi nawet, że dziś mniej więcej jedna czwarta produktów w amerykańskim supermarkecie to nic innego jak... przetworzona kukurydza. „Nawet udko z kurczaka to głównie pasza kukurydziana dla ptaka, modyfikowana skrobia, która trzyma wszystko w kupie, mączka kukurydziana wchodząca w skład panierki oraz olej kukurydziany, na którym jest usmażony. A do tego środki spulchniające, lecytyna, monodi- i triglicerydy, złocista barwa czy kwasek cytrynowy, dzięki któremu produkt pozostaje świeży, to także pochodne kukurydzy” – zauważa Pollan. To nie koniec, bo trzeba pamiętać, że w czasach ostatniego kryzysu i szalejących cen ropy karierę zaczęło robić produkowane na bazie kukurydzy paliwo w formie etanolu. Skala tego procederu zaalarmowała nawet ONZ, która zaczęła ostrzegać, że za wszystko zapłaci Trzeci Świat dotknięty falą głodu. Producenci kukurydzy będą bowiem bardziej zainteresowani sprzedawaniem jej na paliwo niż na żywność.

Ekonomiczne dzieje kukurydzy to dopiero początek. Spragnieni prześledzenia, jak naszą cywilizację zmieniła uprawa kawy czy tytoniu, powinni sięgnąć do wydanej niedawno po polsku książki Henry’ego Hobhouse’a „Ziarna bogactwa”. Historie roślin są najlepszym dowodem, że robienie pieniędzy na ryzykownych inwestycjach w fundusze hedgingowe, private equity czy inne tajemnicze instrumenty finansowe to ledwie drobny wycinek gospodarczej historii świata.