Łotwa i Litwa deklarują coraz mniejszy entuzjazm w sprawie przyjęcia euro po wstąpieniu do strefy Estonii, ich bałtyckiego sąsiada. Najwyraźniej oba kraje odkładają wprowadzenie wspólnej waluty poza rok 2014.

Szef litewskiego banku centralnego Vitas Vasiliauskas powiedział wczoraj, że ustalony przez jego rząd cel przyjęcia euro w okresie trzech lat „nie jest czymś za co trzeba byłoby się zabijać”. Jego łotewski odpowiednik Ilmars Rimsevic oświadczył we wtorek, że wspólna waluta nie powinna być wprowadzana “za wszelką cenę” – relacjonuje agencja Bloomberg.

Litwa była pierwszym krajem UE, którego wniosek o przyjęcie euro został odrzucony w 2006 roku. Natomiast Łotwa zapewniała, że pójdzie w ślady Estonii, która wprowadziła wspólną walutę na początku tego roku. Teraz, gdy kraje strefy euro zmagają się z kryzysem zadłużeniowym, retoryka ulega zmianie, a w harmonogramach pojawiają się bardziej odlegle terminy.

„Mamy do czynienia ze zmianą tonacji, nie ma juz więcej mowy o konkretnym celu” – mówi Jekaterina Rojaka, ekonomistka banku DnB Nord w Wilnie – „Można mieć tylko nadzieję, że te zmiany nie będą miały wpływu na planowanie budżetu. Kiedy euro nie stanowi już bezpośredniego celu, jest znacznie mniej bodźców do redukcji deficytu”.

Rząd litewski powinien zdecydować o terminie przyjęcia euro dopiero po spełnieniu wszystkich kryteriów (wymaganych do członkostwa w strefie euro), ponieważ sytuacja w unii walutowej może ulec zmianie – powiedziała w zeszłym miesiącu litewska minister finansów Ingrida Simonyte.

Region euro „nie spieszy się” z własną ekspansją przed latami 2015 lub 2016, gdyż jego członkowie są zajęci rozwiązywaniem problemu zadłużenia – dodaje litewska ekonomistka Rojaka. Z kolei we wczorajszym raporcie Międzynarodowego Funduszu Walutowego znalazło się stwierdzenie, że „skrupulatne badanie kandydatów do strefy euro w obecnych warunkach” może skomplikować przyjęcie euro przez Łotwę.

Bloomberg wskazuje także na zmianę postaw potencjalnych kandydatów spoza regionu bałtyckiego. Polska, Czechy i Węgry zwalniają tempo przygotowań do przyjęcia wspólnej waluty w miarę jak rosną koszty pomocy finansowej dla takich krajów, jak Grecja.