"Uważam, że powinno się zrestrukturyzować dług. Inaczej jest to przedłużanie agonii. Grecy nie są w stanie przez wiele lat sami opanować sytuacji i pożyczać na rynkach finansowych; czeka ich 8-10 lat naprawdę bardzo oszczędnego życia i w takiej sytuacji społeczeństwo i klasa polityczna mają bardzo silny bodziec, żeby zrestrukturyzować dług" - powiedział w piątek PAP ekonomista, były eurodeputowany i były szef MSZ Dariusz Rosati, pytany o komentarz do informacji o przyznaniu Atenom kolejnej transzy pomocy.
Premier Luksemburga, przewodniczący eurogrupy Jean-Claude Juncker powiedział w piątek, że jest zielone światło dla 12 miliardów euro dla Grecji. Według UE, MFW i Europejskiego Banku Centralnego (EBC), Ateny mogą otrzymać te środki na początku lipca. Będzie to piąta transza uzgodnionego w maju 2010 pakietu pomocowego na kwotę 110 miliardów euro, przygotowanego przez UE, MFW i EBC.
Juncker powiedział po spotkaniu z premierem Grecji Jeorjosem Papandreu, że oczekuje, iż państwa członkowskie strefy euro uzgodnią dodatkową pomoc finansową dla Aten. Na zasadzie dobrowolności w pomoc tę ma się zaangażować także sektor prywatny. Członek zarządu EBC Lorenzo Bini Smaghi kilka dni temu oszacował wolumen nowego programu pomocowego dla Grecji na 60 do 70 mld euro.
"Nowa pomoc daje trochę czasu, by finanse publiczne w Grecji złapały oddech - powiedział Rosati. - Ale ja uważam, że restrukturyzacja jest w zasadzie nieuchronna: jest tylko pytanie, kiedy i na jakich warunkach. To jak wizyta u dentysty. Chwilę boli, ale potem przynosi ulgę. Trzeba to tylko tak zrobić, by zminimalizować skutki na rynkach finansowych".
Zdaniem Rosatiego najlepszym technicznie rozwiązaniem jest restrukturyzacja polegająca na tzw. przeprofilowaniu długu, czyli dobrowolnym porozumieniu się z inwestorami w sprawie zamiany obecnych obligacji na obligacje z wydłużonymi terminami płatności, bez zmiany ich statusu i wysokości kapitału.
Przyznaje, że wymagane przez MFW cięcia w płacach czy podwyżki podatków są bardzo kosztowne społecznie i ekonomicznie. "To kuracja, która hamuje wzrost gospodarczy" - powiedział. Dlatego ekonomista uważa, że społeczeństwo może w końcu powiedzieć "dość", a krajowi kontrolowane bankructwo może się bardziej opłacać. "W przeciwieństwie do sektora prywatnego, na majątek kraju nie wchodzi żaden sąd i nie zabiera aktywów. Ogłoszenie bankructwa jest oczywiście polityczną porażką, ale doświadczenie innych krajów uczy, że to się sprawdza" - powiedział, wskazując na spektakularny przykład Argentyny, która po trzech latach od bankructwa wróciła z powodzeniem na rynki finansowe.
Przeciw restrukturyzacji długu Grecji jest przede wszystkim prezes EBC Jean-Claude Trichet, obawiając się efektu zarażenia innych wrażliwych państw strefy euro. "Przy przeprofilowaniu długu nie byłoby żadnych strat, natomiast gdyby miała być restrukturyzacja połączona z tzw. hearcut, czyli cięciem wartości, to jest to bardziej niebezpieczne" - przyznaje Rosati.
Rosati bardzo chwali natomiast decyzję Tricheta sprzed roku, by EBC skupował greckie obligacje, mimo ataków ze strony doktrynalnych ekonomistów. "Ja bym najprawdopodobniej podjął podobną decyzję" - dodaje. Przypomniał, że celem EBC jest stabilizacja cen, "co wymaga rygorystycznej polityki i nie pozwala na drukowanie pieniądza pod zastaw papierów, które praktycznie nie mają już pełnej wartości". "Ale Trichet wziął pod uwagę stabilność całej strefy euro. Cała Grecja wisiała na decyzji Tricheta przez pierwsze kilka miesięcy, bo pieniądze z funduszu stabilizacyjnego przyszły znacznie później. To była bardzo ciężka decyzja, ale słuszna. Niestety nie poszły za tym szybkie decyzje rządów, by zlikwidować przyczyny. To tak jak ze strażakiem, który gasi pożar, ale nie likwiduje źródła" - powiedział Rosati.
EBC zainwestował w obligacje greckiego rządu około 50 mld euro i w przypadku restrukturyzacji poniósłby pewne straty kapitałowe. Zdaniem Rosatiego, dla Tricheta to też kwestia wiarygodności. Rok temu w maju, kiedy negocjowano pierwsze porozumienie z Grecją, prezes EBC wykluczył restrukturyzację; uzgodniono, że kraj ma zacisnąć pasa. "Dziś byłby w niekomfortowej sytuacji, gdyby po decyzji o skupowaniu obligacji greckich po pół roku uznał, że trzeba je spisać na straty. To byłoby niekonsekwentne" - uważa Rosati.
"Poczucie realizmu nakazuje jednak przeprofilowanie długu - dodaje. - Przypuszczam, że polska prezydencja w UE będzie miała problem restrukturyzacji".
Według źródła Reutera, drugi program wsparcia dla Grecji obejmie również pewien udział inwestorów z sektora prywatnego, ale będzie on ograniczony, by nie wprowadzać zamieszania na rynku kredytowym. Szczegóły oraz podział finansowania programu między poszczególnych międzynarodowych partnerów mają zostać ustalone przed wyznaczonym na 20 czerwca spotkaniem ministrów finansów strefy euro.
Według majowych prognoz KE, deficyt finansów publicznych Grecji wyniesie w tym roku 9,5 proc. PKB, grecka gospodarka skurczy się o 3,5 proc. PKB, a dług publiczny wzrośnie do 157,7 proc. PKB w tym roku i 166,1 proc. PKB w 2012.