Rozmowy związkowców z Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) z przedstawicielami zarządu firmy oraz ministerstw gospodarki i skarbu zostały w piątek przerwane. Związkowcy w ich trakcie poinformowali zarząd spółki, że 9 czerwca w kopalniach JSW odbędzie się strajk.

"To była gra pozorów ze strony społecznej. Gdy my przedstawialiśmy propozycje, kwestia strajku była już przesądzona" - komentował, wychodząc po południu z sali, prezes JSW Jarosław Zagórowski. Dodał, że faks z informacją o dwugodzinnym strajku, który ma zostać przeprowadzony na każdej zmianie, dotarł do siedziby spółki w Jastrzębiu Zdroju w trakcie trwających w Katowicach rozmów w tej sprawie.

W piątkowych negocjacjach na forum Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego (WKDS) w Katowicach uczestniczyli wiceministrowie: skarbu - Krzysztof Walenczak, i gospodarki - Rafał Baniak. Wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk, który był gospodarzem spotkania, po jego zakończeniu nazwał ruch związkowców "falstartem".

"My dalej, jako komisja dialogu, gospodarka, skarb, jesteśmy otwarci na prowadzenie rozmów i negocjacji. Przerwałem to spotkanie z uwagi na informację o tym, że w trakcie trwania tych negocjacji do Jastrzębskiej Spółki wpłynął faks informujący o zaostrzeniu tego protestu. W takim układzie trzeba było dać sobie czas na przemyślenie - stronie społecznej - czy przypadkiem wiedzą do końca, co w międzyczasie się dzieje" - zaznaczył Łukaszczyk.

Dodał, że rozmowy szły tego dnia "w dobrą stronę". Rozmawiano m.in. o deklaracji ministra gospodarki dotyczącej zachowania przez Skarb Państwa władztwa korporacyjnego nad spółką, potwierdzono też wcześniejsze zapowiedzi resortu skarbu ws. akcji pracowniczych. "To wszystko zbieraliśmy w formie porozumienia i w zasadzie było już na finale. Zarząd w tym czasie przystępował do kwestii płacowych i składał propozycje - byliśmy święcie przekonani, że po godzinie 15.30, 16 czy trochę później wszystkie te elementy zostaną parafowane" - wskazał wojewoda.

Dodał, że strona rządowa jest otwarta na dalszy dialog, a weekend powinien pozwolić związkom na przemyślenie piątkowych działań. "To chyba nie na tym negocjacje polegają. Polegają przede wszystkim na dużej dozie zaufania, odpowiedzialności i umiejętności kompromisu" - podkreślił Łukaszczyk. "Nie można tak do końca negocjować z odbezpieczoną bronią przy skroni" - dodał.

Rzecznik komitetu protestacyjno-strajkowego Piotr Szereda wyjaśnił, że czas wyznaczony przez wojewodę do rozmów tego dnia mijał o godzinie 15.30, a wyznaczony przez związki - o godzinie 14. W tym czasie jednak zarząd przedstawił propozycję płacową nie do zaakceptowania przez związki. "To jest twarde stanowisko, spodziewaliśmy się tej sytuacji, dlatego tak a nie inaczej postępujemy" - wskazał. "Fakt jest taki, że propozycje były nie do przyjęcia" - dodał.