Sprzedaż detaliczna w kwietniu zdecydowanie przyspieszyła. Ekonomiści przewidują, że wzrosła o 14,9 proc. w porównaniu do 2010 r. W ślad za tym może nas już w czerwcu czekać podwyżka stóp procentowych.
Sprzedaż detaliczna w kwietniu zdecydowanie przyspieszyła. Ekonomiści przewidują, że wzrosła o 14,9 proc. w porównaniu do 2010 r. W ślad za tym może nas już w czerwcu czekać podwyżka stóp procentowych.
Konsumpcja w kwietniu i kolejnych miesiącach utrzyma się na dwucyfrowym poziomie – szacują dla „DGP” ekonomiści. Dzisiaj oficjalne dane za kwiecień poda GUS. To efekt poprawy sytuacji na rynku pracy i wzrostu płac. Jeśli dziś GUS potwierdzi te szacunki i w kwietniu konsumpcja będzie wyższa niż 15 proc., to wzrośnie prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych. Pójdą w górę już w czerwcu, a nie – jak spodziewa się rynek – w lipcu.
Zgodnie z uśrednioną prognozą ekspertów konsumpcja w kwietniu w porównaniu z tym samym okresem 2010 r. zwiększyła się o 14,9 proc. W marcu ten wzrost wyniósł 9,4 proc.
– Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że na kwietniowy tak wysoki wzrost nakładają się efekty niskiej bazy. Rok temu święta wypadały na początku miesiąca, dlatego klienci większość zakupów zrobili w marcu. Później mieliśmy katastrofę smoleńską i żałobę narodową, co także nie sprzyjało zakupom – tłumaczy Piotr Kalisz, główny ekonomista Citi Handlowego.
Eksperci są zdania, że po odjęciu tych zjawisk porównywalny wzrost konsumpcji w kwietniu byłby niższy o 4 – 5 pkt proc., czyli wyniósłby 10 – 11 proc. – Co i tak odzwierciedlałoby zdecydowaną poprawę sytuacji na rynku pracy i wzrost płac – twierdzi Ignacy Morawski, ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości.
W opinii ekspertów to właśnie kwietniowy wzrost płac na poziomie 5,9 proc., licząc rok do roku, i 1,4 pkt proc. powyżej inflacji, był głównym powodem wzrostu apetytów zakupowych Polaków. – Paradoksalnie konsumpcja rośnie, mimo że indeks nastrojów konsumentów wyniósł minus 29 pkt i był najgorszy od dwóch lat. To można jedynie tłumaczyć tym, że dostrzegamy problemy w krajach Europy i budżetowe Polski, ale nie rzutują one na poczucie siły naszych pieniędzy i decyzje inwestycyjne – uważa Ignacy Morawski.
Ocenia, że w kwietniu ruszył popyt na kupowane na kredyt dobra trwałe – meble, sprzęt RTV/AGD. W marcu ich sprzedaż rosła słabo – tylko 4,7 proc. rok do roku. Jednak w kwietniu do sklepów trafiają nowe modele sprzętu RTV i nawet w ubiegłym roku, mimo żałoby, był to jeden z dwóch segmentów, które odnotowały najwyższy, 17-proc. wzrost.
Drugi to paliwa, ale tu wzrost spowodowany był rosnącą ceną surowców na rynkach światowych. Oprócz sprzętu eksperci oczekują także wysokiej dynamiki sprzedaży odzieży i obuwia, bo z wiosną na sklepowe półki trafiły nowe kolekcje. W tyle nie zostanie też żywność – ze względu na przypadające w drugiej połowie miesiąca święta. Powyżej średniej powinna być także sprzedaż farmaceutyków i kosmetyków oraz paliw. Tu ciągle decydujące znaczenie mają wysokie ceny ropy i gazu na świecie.
Natomiast, tak jak ma to miejsce od początku roku, nadal poniżej rynkowej średniej może być sprzedaż samochodów. Klienci indywidualni i mikrofirmy wymienili auta pod koniec 2010 r., a przedsiębiorstwa zmieniające floty nie są w stanie ostro nakręcić popytu.
– Oczekuję, że także w maju i w kolejnych miesiącach konsumpcja będzie wysoka. Myślę, że utrzyma się na poziomie około 10 proc. – twierdzi Ignacy Morawski. – Jeśli jednak okaże się, że w kwietniu była wyższa od prognoz i przekroczyła 15 proc., to wzrośnie prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych na czerwcowym posiedzeniu – dodaje.
Jeszcze w pierwszej połowie miesiąca, po majowych podwyżkach stóp, eksperci uważali, że kolejne Rada Polityki Pieniężnej wprowadzi w lipcu. – Jednak od tego czasu poznaliśmy dane o dynamice wzrostu płac, która jeśli przełoży się na sprzedaż, zmieni obraz sytuacji – mówi Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao SA. – Do tego w ostatnich dniach członkowie RPP wzmocnili retorykę – dodaje.
Ekonomiści powołują się m.in. na wypowiedź Jerzego Hausnera. Stwierdził, że lipcowy odczyt projekcji inflacji, który przygotowuje NBP, będzie wskazywał na stopniowe schodzenie inflacji w perspektywie miesięcy do celu RPP, czyli 2,5 proc. plus/minus 1 pkt proc. Ale zaznaczył, że to nie oznacza, że RPP nie będzie podnosiła stóp. – Raczej przyspieszy swoją decyzję, aby przez wakacje zaczekać na efekty czwartej tegorocznej podwyżki – ocenia Marcin Mrowiec.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama