"Pod koniec czerwca ogłaszamy propozycję dla Europy na lata 2014-2020 - prawdopodobnie cywilizacyjnie będzie ona istotna dla krajów zza dawnej żelaznej kurtyny - powinny nadal być głównymi beneficjentami, szczególnie Polska" - powiedział komisarz podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, towarzyszącej Europejskiemu Kongresowi Gospodarczemu w Katowicach. Zaznaczył, że mimo konieczności sfinansowania wielu nowych zadań UE, nie należy spodziewać się w przyszłości znaczących przyrostów unijnego budżetu, zmienią się natomiast proporcje niektórych wydatków.
"Będzie próba obrony przyzwoitego budżetu, z łagodnym przesunięciem części środków w stronę wschodniej Europy i lekką zmianą proporcji (...). Prawdopodobnie nieco mniejszą proporcję będzie miało w przyszłości rolnictwo. Ale nie oznacza to żadnej złej nowiny dla polskich rolników, bo oni są poniżej europejskiej średniej dopłat hektarowych; natomiast może być trudne do wytłumaczenia rolnikom w krajach, które mają najwyższe dopłaty do hektara" - powiedział komisarz, zapowiadając próbę zmniejszenia dysproporcji w wysokości dopłat.
Jak mówił, konieczność ograniczenia wydatków w jednym z dużych działów budżetowych (rolnictwie) wiąże się m.in. z koniecznością pokrycia wydatków związanych np. z imigracją, ocieplaniem klimatu, bezpieczeństwem energetycznym (budową łączników ponadgranicznych w Europie) czy presją na wsparcie dla krajów Maghrebu.
Mówiąc o sposobach sfinansowania unijnego budżetu, Lewandowski przypomniał, że przed rozpoczęciem dyskusji w Parlamencie Europejskim jego obowiązkiem jako komisarza ds. budżetu jest wskazanie nowych źródeł finansowania. "Takie źródła przedstawię 29 lub 30 czerwca, szukając bezpiecznego wyjścia z pułapki tzw. podatków europejskich. Wiem, że są niemodne; jestem zmuszony je wskazać, ale zrobimy wszystko, żeby wskazać mądrze i w taki sposób, by nie pobudzić nastrojów antyeuropejskich" - podkreślił.
Jego zdaniem, obecnie w Europie okoliczności ekonomiczne i psychologiczne są niekorzystne dla rozmowy o przyszłości unijnych budżetów. Powodem jest m.in. - jak ocenił - błędne rozumienie unijnej pomocy dla krajów zmagających się z kryzysem finansów publicznych. Podkreślił, że środki dla Grecji i Irlandii to pożyczki z gwarancjami UE lub rządów najbardziej wiarygodnych państw Unii, a nie bezpośrednie przepływy finansowe np. od podatników niemieckich czy holenderskich do Grecji.
Jego zdaniem, obecne działania UE są pochodną podjętej wiosną 2010 r. decyzji politycznej o obronie strefy euro. "W tej chwili raczej należy liczyć się z przedsięwzięciami ratunkowymi, chociażby były drogie, a nie pozostawieniem Grecji czy jakiegokolwiek innego kraju samemu sobie; można nawet spodziewać się pewnego złagodzenia udzielania pożyczek dla Grecji" - ocenił komisarz, według którego warunki stawiane Grecji są obecnie za ostre.
W kolejnych latach, według niego, rozmowa o unijnym budżecie będzie w ramach UE równie trudna jak obecnie. "W przyszłym roku i kolejnych nie będzie łatwiej, bo kraje strefy euro zaczną wpłacać środki na tzw. stały mechanizm stabilizujący strefę euro - to będą żywe pieniądze, które trzeba odliczyć w budżetach narodowych" - wskazał. Przypomniał, że z tego tytułu Niemcy będą płacić przez 5 lat 4,6 mld euro rocznie, Francja prawie 4 mld euro, a Holandia 1 mld euro.
Dla przyszłego budżetu najbliższe tygodnie będą najbardziej intensywne
Według Lewandowskiego, zgodnie z unijnym kalendarzem dla przyszłego budżetu najbliższe tygodnie będą najbardziej intensywne. "W gruncie rzeczy liczby i scenariusze na lata 2014-2020 już się układają" - ocenił. Przypomniał, że w ostatnim czasie przez dwa dni unijni komisarze dyskutowali nad tym problemem w ramach wewnętrznej procedury uzyskiwania zgody w ramach 27 członków UE.
Waży się także kształt unijnego budżetu na 2012 r. "Jutro zamierzam obronić coś, co jest bardzo trudne do obronienia w gronie ministrów finansów, zwłaszcza z bogatszych krajów - rosnący budżet na rok 2012" - powiedział Lewandowski, argumentując, dlaczego przyszłoroczny budżet UE musi rosnąć.
"Rok 2007 był początkowy, w latach 2008-9 rozpędzały się programy, a w tej chwili przychodzą faktury z 27 krajów - dlatego budżet musi rosnąć, pomimo że sytuacja finansowa wielu krajów członkowskich do tego nie nastraja" - wyjaśnił. Zaznaczył, że w br. wzrosły także budżety krajowe aż 23 krajów członkowskich UE - nie wzrosły tylko w Grecji, Irlandii, Hiszpanii i Portugalii.
Odnosząc się do obecnej kondycji europejskiej gospodarki oraz potencjalnego zagrożenia kryzysem, Lewandowski ocenił, że w UE "rozdwaja się sytuacja gospodarek realnych, gdzie mamy tendencje wzrostowe widoczne już od początku roku 2010, natomiast rynki finansowe bardziej zainteresowane są sytuacją finansów publicznych", oceniając sytuację głównie przez ten pryzmat. Tymczasem - mówił komisarz - "tendencje wzrostowe w gospodarce są niezłe, optymistyczne - tak w centrum Europy jak i w Europie wschodniej; zupełnie dobre są również rokowania w krajach skandynawskich" - wskazał.
"Obniżony wzrost gospodarczy w USA zmienił klimat rozmowy o gospodarce"
Odnosząc się do sytuacji gospodarki amerykańskiej, ocenił, że obniżony wzrost gospodarczy w USA zmienił klimat rozmowy o gospodarce w tym kraju. "Klimat ten jest dziś znacznie bardziej pesymistyczny, pod wpływem odkrycia, że nawet tak bogaty i tak wiarygodny kraj nie może sobie pozwolić na dług rosnący w stronę 100 proc. PKB czy rosnącą dziurę budżetową. Administracja prezydenta Baracka Obamy musi podjąć bardzo rzadkie w Ameryce środki zapobiegawcze, które mogą wpłynąć na stan gospodarki realnej" - powiedział.
Jak mówił, UE, o której często mówiono, że jest zbudowana "na dobrą pogodę", w ostatnich latach uczy się radzić sobie także przy "złej pogodzie", czyli w warunkach kryzysu. "W Europie zwyciężyła koncepcja zaciskania pasa po stronie wydatków publicznych, żeby zrównoważyć finanse publiczne. Ten problem dotyczy właściwie wszystkich. Średnie zadłużenie w strefie euro to 84 proc. PKB, więc jest to sytuacja poważna" - wskazał komisarz.
W ocenie Lewandowskiego, europejski budżet "nie jest rozpasany" i stanowi malejącą część wydatków publicznych w Europie. Przypomniał, że w latach 2000-10, kiedy UE rozszerzyła się z 15 do 27 państw, unijny budżet wzrósł o 37,5 proc., podczas gdy budżety narodowe krajów UE przeciętnie rosły w tym czasie o 62 proc. W tej sytuacji unijny budżet komisarz określił jako wstrzemięźliwy, na poziomie 1 proc. PKB.